Krajowy rynek w 2013 r. wchłonął około 380 tys.
kart graficznych (z dokładnością do 10 tys.). W bieżącym roku
wytwórcy spodziewają się niewielkiego spadku popytu, ale jednocześnie wzrostu
średniej ceny produktu. Czy 380 tysięcy to mało czy dużo? Jeśli zestawić liczby
dotyczące sprzedaży płyt głównych i kart graficznych, okaże się, że
w zewnętrzne karty jest wyposażona więcej niż połowa pecetów. To
z całą pewnością bardzo dobry wynik, gdy weźmie się pod uwagę, że
większość komputerów służy do zastosowań biurowych. A przecież sprzedawane
obecnie zintegrowane układy graficzne dysponują daleko większą wydajnością od
tych z przeszłości. Właściwie trudno mieć wątpliwości co do tego, że GPU
o coraz lepszych parametrach prędzej czy później zdominują rynek.

Jednak czy można mieć absolutną pewność? Gdyby na rynku IT
wszystko było takie proste, już od kilku lat mielibyśmy komputery wyposażone
w pamięć DDR5, napęd optyczny Blu-ray czy monitor z wyświetlaczem
OLED.

 

Rynek w liczbach

Z wyjątkiem Gigabyte’a producenci nie podają danych
dotyczących wielkości sprzedaży. Obraz rynku opracowaliśmy więc jedynie na
podstawie wypowiedzi i rozmów z dystrybutorami. O ile nie ma
wątpliwości, co do kolejności najważniejszych graczy, to brak jednoznacznych
opinii w sprawie ich udziałów.

– Według naszych szacunków liderem na tym polu są
Gigabyte oraz Asus
– mówi Jarosław Słowiński, dyrektor zakupów AB. – Do
tych dwóch producentów należy połowa rynku. Zaraz za nimi plasuje się MSI
z 15-proc. udziałem, a pozostałą część rynku dzielą pomiędzy siebie:
Gainward, Sapphire, Palit, Zotac i Vertex.

Z kolei według Actionu największym graczem na rynku kart
graficznych jest Gigabyte z około 38-proc. udziałem, wiceliderem jest Asus
(28 proc. rynku), zaś trzecie miejsce zajmuje MSI (25 proc.).

– Pozostałe 9 proc. wywalczyli sobie mniejsi
producenci –
mówi Joanna Pałosz, Product Manager w Actionie.

Zdaniem Jarosława Sowińskiego sprzedaż kart graficznych od
lat utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie. Spodziewany
w 2014 r. spadek ilościowy zostanie zrównoważony przez wzrost
średniej ceny produktu. Co ważne, obserwatorzy rynku są zgodni, że zintegrowane
układy graficzne nie stanowią istotnego zagrożenia dla rynku kart zewnętrznych.

– W 2013 r.
dostarczyliśmy do dystrybucji 135 tys. kart graficznych, co oznacza wzrost
o 8 proc. w stosunku do roku 2012
– mówi Tymoteusz Grobelny, Regional Channel Sales
and Marketing Manager w Gigabycie. – Również miniony kwartał
możemy zaliczyć do bardzo udanych. Sprzedaliśmy 39 tys. sztuk, czyli
o 7 proc. więcej niż w pierwszym kwartale 2013 r. Warto
także podkreślić, że w latach 2012–2013 średnia cena karty graficznej
wzrosła aż o 30 proc.


### Page Break ###



 

Powody do zadowolenia ma też Sapphire. Producent deklaruje,
że w ubiegłym roku zanotował w Polsce 25-proc. wzrost sprzedaży kart
graficznych.

– To najlepszy wynik w całym regionie Europy
Środkowo-Wschodniej
– mówi Dan Foster, Business Development EE & ME
w Sapphire.

Jednak optymizm nie jest powszechny. Asus, wicelider pod
względem sprzedaży na polskim rynku, przedstawia nieco inną wersję wydarzeń.

– W 2013 r. na rynek trafiło
o 10 proc. mniej kart graficznych niż w 2013
– przyznaje
Krzysztof Korcz, Country Product Manager. – Tyle samo wyniósł spadek całego
segmentu, wobec czego należy uznać, że zachowaliśmy podobny udział
w rynku.

Z analiz CRN Polska wynika, że prawda – jak to zwykle
bywa – leży po środku: status quo ante pomiędzy dwucyfrowymi wzrostami
i spadkami.

 

Na co jest popyt?

W odległej przeszłości panowała opinia, że sam fakt
posiadania pewnego modelu komputera dowodzi, że jest to model przestarzały.
Później sytuacja uległa zmianie. Komputer z procesorem iCore nawet
pierwszej generacji to dziś żaden wstyd (dodajmy: DDR3 z FSB 1333
– oba komponenty mają po 7 lat!). Napęd optyczny – wiadomo,
a pojemność dysku też od kilku lat wcale nie rośnie, podobnie jak
standardowe przekątne monitorów. Jedynym wyjątkiem są właśnie karty graficzne.

– Porównywanie
najchętniej kupowanych kart graficznych rok do roku nie ma żadnego sensu, ze
względu na szalone tempo zmian w ofertach producentów
– mówi Paweł Leśniorowski, przedstawiciel Nvidii
w Polsce. – Warto jednak zauważyć, że w latach 2013–2014
zdecydowanie zmieniła się struktura sprzedaży. Rok temu najbardziej wydajne
rozwiązania, czyli karty GTX, stanowiły 37 proc. całkowitej sprzedaży kart
GeForce, a w bieżącym roku to już 53 proc.

Tendencję wzrostową obejmującą sprzedaż droższych
konstrukcji obserwują wszyscy producenci. Jednak to niejedyna istotna zmiana na
rynku zewnętrznych kart graficznych.

– W przeszłości należało zainwestować co najmniej
200 dol., by kupić mainstreamową kartę graficzną, która umożliwia granie
w najpopularniejsze w danym momencie gry przy odpowiednio dużej
liczbie klatek na sekundę. Obecnie to samo umożliwiają produkty za 100 dol.

mówi Dan Forster z Sapphire.

W praktyce oznacza to, że nie trzeba być zadeklarowanym
graczem (czytaj: oszczędzać bardzo długo), by można było sobie pozwolić na
wymarzoną kartę. Spadek cen z pewnością umożliwi utrzymanie sprzedaży kart
graficznych na obecnym poziomie.

 

Tegoroczne hity

Jeszcze w tym roku należy spodziewać się kolejnych kart
graficznych opartych na rewolucyjnej architekturze obliczeniowej Maxwell, która
zapewnia także dobrą sprawność energetyczną.

– Forpocztą nowych rozwiązań były świetnie przyjęte karty
z procesorami graficznymi GeForce GTX 750 Ti oraz GTX 750, które
zadebiutowały na rynku w lutym tego roku
– mówi Paweł
Leśniorowski. – Teraz czas na pojawienie się przedstawicieli wyższej
klasy wydajnościowej.


### Page Break ###



 

Nowości ze stajni AMD lada chwila włączy do swojej oferty
Asus, który pod koniec maja zapowiedział nową serię produktów zaprojektowanych
dla graczy – Strix. Znajdą się w niej również karty graficzne: na
początek modele Strix-R9280–3GD5, Strix-R9280-OC-3GD5, Strix-GTX780-OC-6GD5.


W rozwiązaniach zastosowano nowy design wentylatorów, które przy mniej
wymagających grach pracują praktycznie bezgłośnie. Technologia chłodzenia
0 dB podczas gry w trybie HD, z rozdzielczością do 1920 x 1080
pikseli, przy temperaturze otoczenia do 65 °C, automatycznie zatrzymuje pracę
wiatraków

– mówi Krzysztof Korcz.

 

Świetlana przyszłość…

Według opinii producentów powyższe stwierdzenie wcale nie
jest pozbawione sensu. Na poparcie tej tezy wyliczają fakty, które sugerują, że
zewnętrzne karty graficzne mają przed sobą dobre lata. Po pierwsze zapewniają
o wiele lepszą wydajność niż układy montowane w konsolach nowej
generacji.

Widzimy zdecydowany powrót graczy konsolowych do
pecetów. Te same gry na pecetach wyglądają po prostu lepiej niż na konsolach

– mówi Tymoteusz Grobelny.

Kolejnym powodem do optymizmu ma być fakt, że zintegrowane karty
graficzne nie mają własnej, dedykowanej szybkiej pamięci.

Tymczasem aplikacje stają się na nią coraz bardziej
łakome, będzie to więc istotny czynnik ograniczający możliwości takich
rozwiązań w zastosowaniach gamingowych
– twierdzi Dan Foster.

Z takim punktem widzenia nie zgadza się przedstawiciel
AMD, który wylicza zalety swoich produktów jako rozwiązań awangardowych
w rozwiązaniach zintegrowanych.

– Procesory APU
wyposażone w mocną, zintegrowaną kartę graficzną AMD Radeon oferują
wydajność na poziomie zewnętrznych kart graficznych, która wystarcza do
współczesnych mainstreamowych gier, takich jak League of Legends, DOTA 2,
Titanfall
– mówi Bruno Murzyn, PR
Manager, EMEA Communications w AMD.

Dodaje, że jednostki AMD z serii A8 i A10
zapewniają swobodne granie w topowe gry takie jak: Battlefield 4,
TombRaider czy Thief w rozdzielczości Full HD. Przedstawiciel AMD zwraca
uwagę na dodatkową korzyść płynącą z wyboru takiego właśnie rozwiązania do
gier.

– Obecna w wybranych kartach graficznych AMD Radeon technologia
TrueAudio to zaprzęgnięcie karty graficznej do obliczeń dotychczas całkowicie
pomijanych, fizyki dźwięku
– mówi Bruno Murzyn. – Branża gier już
teraz zmienia podejście do przygotowywania warstwy audio, mogąc wreszcie
zaproponować realistyczne efekty, pogłosy i echa.

Być może
o nieustannym powodzeniu zewnętrznych kart graficznych zdecyduje
w przyszłości sytuacja na rynku monitorów. Do niedawna wyświetlacze
4 K były koszmarnie drogie. Choć pojawiły się na rynku całkiem niedawno,
to zaczęły tanieć w szybkim tempie, co może oznaczać, że niebawem staną
się popularne. Specjaliści zwracają uwagę, że już teraz 28-calowy ekran
4 K można kupić za mniej niż 3 tys. zł, a zewnętrzna karta
graficzna jest niezbędna, by wyeksponować możliwości ekranu, w którym obraz
powstaje z 4-krotnie większej liczby pikseli niż w HD.