Ewolucja, jaką obecnie przechodzi rynek IT, w zeszłej
dekadzie z pewnością zyskałaby miano rewolucji. Powód? Chociażby pierwsze
w historii procesory niewymagające aktywnego chłodzenia. Do tego dyski SSD
w cenach, które nie wpływają zabójczo na koszty zakupu komputera, jak
również pamięci operacyjne DDR czwartej generacji. Wreszcie Windows 10, który
ma szansę stworzyć nowy standard, podobnie jak stało się niegdyś z systemem
Windows XP.

Co więcej, wszystkie nowe komponenty – kluczowe dla
konfiguracji komputera, bo decydujące o jego mocy obliczeniowej – są
nie tylko zdecydowanie wydajniejsze od poprzedników, ale też pobierają znacznie
mniej prądu i wydzielają mniej ciepła. Sumą tych wszystkich zmian jest nie
tyle przyspieszenie ewolucyjnego procesu, co wręcz niewątpliwy skok
technologiczny.

Na rozwoju w największym stopniu zyskują komputery
przenośne. Czas działania notebooka na akumulatorach jest odwrotnie
proporcjonalny zarówno do poboru mocy, jak i wydajności. Jako że ta
ostatnia powinna być możliwie największa, koniecznym warunkiem postępu jest
obniżenie zużycia energii. Dla komputerów stacjonarnych i maszyn
All-in-One zmniejszanie poboru mocy nie jest co prawda kluczowe, niemniej jednak
zdecydowanie mile widziane. Resellerzy z wieloletnim stażem
z pewnością pamiętają pierwsze komputery ukryte w obudowie monitora,
które nie zyskały uznania klientów właśnie dlatego, że były duże, ciężkie,
głośne, a podczas pracy gorące jak piec kaflowy.

Co więcej, miniaturyzacja, która pozwoliła już na tak wiele,
jest procesem ciągłym i w najbliższym czasie może w jeszcze
bardziej widoczny sposób wpłynąć na losy konstrukcji All-in-One.

– Dziś gabaryty maszyn All-in-One
jeszcze nieco odbiegają od wymiarów samych monitorów
– mówi Łukasz
Rutkowski, DT&WS BDM Lenovo. – Jest jednak pewne, że już
niedługo będziemy mogli oferować modele, które nie będą różnić się od
standardowych monitorów nawet w najmniejszym stopniu.

 

 


 

Jak desktop…

Zdaniem producentów AiO powinno być z punktu widzenia
dużej części użytkowników oczywistym wyborem. Jeżeli dokonują zakupu desktopa,
wynika to z obaw, że maszyna, która mieści się w obudowie monitora,
nie będzie w stanie w pełni zaspokoić ich potrzeb. Innymi słowy,
klienci po prostu nie są świadomi, że AiO pod żadnym względem nie ustępuje
komputerowi stacjonarnemu. Sytuację doskonale obrazuje porównanie najczęściej
wybieranych konfiguracji.

– Najpopularniejsze modele AiO
w pierwszej połowie roku zawierały procesor Intela iCore i3 lub i5,
4 GB pamięci operacyjnej i dysk o pojemności 500 GB lub
1 TB –
wylicza Joanna Pawłowska, Product Manager
w Actionie.

Dokładnie te same
komponenty tworzą najczęściej sprzedawaną obecnie konfigurację desktopów. Taką,
która wystarcza praktycznie do wszystkich typowych zastosowań i – co
tu dużo mówić – całkiem przeciętną, bo przecież na rynku mamy już
procesory iCore szóstej generacji. Tyle że – jak należy się domyślać
– z punktu widzenia przeciętnego użytkownika, nie bardzo zaprzątającego
sobie głowę takimi szczegółami jak konfiguracja, desktop to desktop,
a więc maszyna w obudowie o konkretnych rozmiarach, której
zawartość z pewnością okaże się wystarczająca przez bardzo długi okres.
Przy okazji warto pamiętać, że obecnie zapotrzebowanie na wzrost wydajności
standardowego komputera nie jest już takie duże jak dawniej, co dodatkowo czyni
powyższe rozumowanie nieuzasadnionym.

Wymagania ze strony systemów
operacyjnych czy też aplikacji pozostają od dłuższego czasu na podobnym
poziomie, a poza tym mamy do czynienia z wysypem aplikacji
w chmurze, które działają poprzez przeglądarkę

– podsumowuje Łukasz Rutkowski.

 

Popyt na AiO

Wielkość rynku komputerów ze zintegrowanym monitorem jest
trudna do oszacowania. Do niedawna w zestawieniach sprzedaży modele
All-in-One zwykle nie funkcjonowały jako autonomiczne rozwiązania, ale były
łączone z desktopami. Mimo że sytuacja powoli zaczyna się zmieniać
i obecnie coraz częściej można uzyskać dane o wielkości sprzedaży
AiO, problemem pozostaje porównanie obecnych wyników z tymi z lat
poprzednich.

Rynek komputerów AiO jest jeszcze
bardzo niestabilny, a zasadniczy wpływ na wielkość sprzedaży mają duże
przetargi, dlatego trudno jest oceniać trendy na przykład na podstawie dwóch
kwartałów
– mówi Marcin Wesołowski, Country Category Manager
w polskim oddziale HP.

 

Bardzo dobrym przykładem jest sytuacja sprzed dwóch lat.
W 2013 r. statystyki sprzedaży AiO nagle poszybowały w górę, gdy
Lenovo wygrało przetarg na dostawę 28 tys. tego typu maszyn dla Ministerstwa
Finansów (na wyposażenie izb skarbowych). W efekcie w pierwszej
połowie 2013 r. popyt na AiO wzrósł dwukrotnie w porównaniu
z tym samym okresem 2012 r., co nie dawało jednak gwarancji, że
w przyszłości nastąpi znacząca progresja.

Obecnie liderem w tym segmencie jest wspomniane już
Lenovo, którego rynkowy udział na przestrzeni kwartałów układa się na kształt
sinusoidy – zgodnie z wygrywanymi przetargami. Podobną sinusoidę,
choć o mniejszej amplitudzie i znajdującą się w przeciwfazie do
wyników chińskiego konkurenta, tworzą udziały HP.

– W drugim kwartale
2015 r. zanotowaliśmy prawie 5-krotny wzrost sprzedaży, co dało nam
w tym okresie pozycję lidera polskiego rynku AiO z udziałem na
poziomie 27 proc.
– mówi Marcin Wesołowski.

 

Dla kogo AiO?

Komputery ze zintegrowanym monitorem to bardzo dobra
propozycja przede wszystkim dla rynku instytucjonalnego. Zajmując niewiele
miejsca i pobierając mało prądu, stanowią świetną alternatywę dla
desktopów w biurach i urzędach. Praktycznie wszyscy producenci są
zdania, że w tego typu zastosowaniach AiO będą systematycznie wypierały
standardowe komputery stacjonarne.

W samym pierwszym kwartale
ogłoszono przetargi na dostawy około 15 tys. komputerów AiO

– mówi Tadeusz Kurek, prezes NTT System. – Liczby
systematycznie rosną i spodziewam się, że w drugim półroczu za
pośrednictwem przetargów krajowy rynek wchłonie od 50 do 60 tys. takich maszyn.

Aktualnie segment odbiorców indywidualnych jest zdecydowanie
szczuplejszy i zdominowany przez sieci detaliczne. Na razie jest to
– jak wyraził się Szymon Winciorek, Business Development Manager
w Asus Polska – „dosyć płytki rynek”, na którym sprzedaż kształtuje
się na poziomie 1–1,3 tys. miesięcznie.

Z pewnością istotnym argumentem przemawiającym za
wyborem AiO są ceny. Jeszcze dwa lata temu maszyna tego rodzaju kosztowała dwa
razy tyle co desktop o analogicznej konfiguracji. Obecnie sytuacja uległa
radykalnej zmianie, również dlatego że pecety stacjonarne w tym roku
drożeją (z racji słabej kondycji złotówki w relacji do walut),
zaś AiO tanieją. W rezultacie ceny obu tych produktów są porównywalne.
Mało tego, dziś bez trudu można kupić komputer ze zintegrowanym monitorem
w cenie poniżej 1 tys. zł. Tyle kosztują obecnie rozwiązania
z panelem o przekątnej poniżej 20 cali.