Kilka lat temu
stwierdzenie, że „Microsoft to jeden z liderów innowacji”, wzbudziłoby
parsknięcie śmiechem u prawie każdej osoby interesującej się rynkiem IT.
Trzy lata temu stało się coś niebywałego: Microsoft zaczął się zmieniać
w tempie ekspresowym. W segmencie mobilnym nadal jednak rządzą
Android i iOS, zaś na rynku PC coraz śmielej poczynają sobie chromebooki
i Macbooki. Co więcej, zdecydowana większość użytkowników Windows 8.x
korzysta wyłącznie z Pulpitu i aplikacji klasycznych, właściwie całkowicie
ignorując Sklep Windows. To dla Microsoftu katastrofa.

Nowy system jest więc dla
producenta rozwiązaniem wyjątkowej wagi. Najważniejsza zmiana w Windows 10
to całkowite przebudowanie mechanizmu wprowadzonego w Windows 8.1 Update,
którego zadaniem jest „zrozumienie” urządzenia, na którym system zainstalowano,
i odpowiednie dopasowanie do niego interfejsu. System ma dwa tryby
– dotykowy i klasyczny – ale oba wzajemnie się przenikają
i w żadnym nie musimy z niczego rezygnować.

Do tej pory użytkownikom
klasycznych desktopów i notebooków brakowało odpowiedniej zachęty, by
wykorzystywać aplikacje ze Sklepu Windows. Teraz będą one działać na Pulpicie
dokładnie tak samo (a więc w oknach) jak aplikacje klasyczne. Ekran
startowy przyjmuje formę albo klasycznego Menu Start z możliwością
przypinania do niego aktywnych kafelków, albo pełnoekranowego menu, ale ze
skrótami dla użytkowników myszek i klawiatur.

Sęk w tym, że o ile Windows 8.x mógł faktycznie
frustrować użytkowników klasycznych pecetów, o tyle jego warstwa dotykowa
zaprojektowana była genialnie. Tymczasem z systemu zaczynają znikać
naprawdę dobre pomysły. Sam Joe Belfiore podczas demonstracji przyznał, że
prawy pasek boczny miał zostać z Windows 10 całkowicie usunięty, ale
wewnętrzni testerzy Microsoftu zaprotestowali, bo – jak się okazało
– korzystali z niego bardzo często. Co więcej, po co nam
w trybie dotykowym Pasek zadań i inne elementy Pulpitu? Całość
przypomina rozwiązania rodem z Windows Mobile.

Na szczęście powyższy
przykład dotyczy urządzeń hybrydowych, a nie klasycznych tabletów. Miejmy
nadzieję, że tam wspomniane rozwiązanie nie zawita. O tym Microsoft nie
powiedział ani słowa, ale mówi się, że te urządzenia zostaną całkowicie
pozbawione dostępu do Pulpitu. I tu kolejna zagadka. Nieraz zabierałem na
wyjazd moją lekką 8-calową Iconię W3 i podłączałem ją na miejscu do
większego monitora, co zapewniało mi komfort pracy. Czy teraz stracę tę
możliwość po aktualizacji?

Na tradycyjnych
komputerach PC i hybrydach pozostaną tylko przypinalne aktywne kafelki,
prawy pasek boczny i aplikacje oparte na modelu WinRT. A to oznacza,
że użyteczność hybryd i tabletów zmaleje. Hybrydy będą mniej wygodne
w trybie tabletowym, a tablety pozbawione Pulpitu nie będą nadawały
się do poważniejszej pracy. Windows 10 zapowiada się więc na strzał
w dziesiątkę dla użytkowników korporacyjnych. Natomiast ja, prosty pismak
i zjadacz treści, obawiam się, że po aktualizacji do „Dziesiątki” moja
hybryda i tablet stracą nieco na swojej użyteczności.

 

Autor jest redaktorem miesięcznika CHIP.