Resellerzy i integratorzy nie powinni martwić się prognozami mówiącymi o rychłym końcu peceta. Naszego starego znajomego można bowiem porównać do faceta w średnim wieku. Wprawdzie dotknął go kryzys i nie ma już tego wigoru co kiedyś, ale dotychczasowe sukcesy i porażki wzmocniły go na tyle, że w końcu podniesie się z kolan. Właściwie to już się podnosi, na naszych oczach, na co jeszcze rok temu wcale się nie zanosiło. Wówczas sytuacja komputerów stacjonarnych zdawała się wręcz dramatyczna, bo spadki sprzedaży momentami przekraczały 20 proc. Było więc nawet gorzej niż na początku kryzysu, czyli na przełomie lat 2008/2009.

Rynek komputerów stacjonarnych borykał się z ciągłym spadkiem sprzedaży już od roku 2008. Jednak za tym procesem kryje się ciekawa prawidłowość. Otóż podczas gdy segment konsumencki malał nawet o ponad 40 proc., sprzedaż w sektorze biznesowym nigdy nie zmalała więcej niż 10 proc. W efekcie udział modeli konsumenckich, który w 2008 r. wynosił 52 proc. całej sprzedaży, pięć lat później spadł do zaledwie 30 proc. A więc 70 proc. desktopów kupują dzisiaj klienci biznesowi.

Kolejna istotna informacja: w ostatnim kwartale 2013 r. i w pierwszym kwartale 2014 r. karta się odwróciła i kwartalna sprzedaż desktopów wzrosła o niemal 3 proc. Wprawdzie konsumenci nadal kupują coraz mniej, ale rekompensuje to z nawiązką popyt w segmencie biznesowym. Naszym zdaniem takie tempo wzrostu utrzyma się w kolejnych kwartałach, a może nawet nieco wzrośnie.

Sytuacja normuje się także na rynku notebooków, które na przełomie lat 2012/2013 nastręczyły producentom niemało kłopotów. Słaby popyt w ostatnim kwartale 2012 r. spowodował, że w magazynach zostało sporo niesprzedanych modeli. W tym właśnie okresie zaczęły królować tablety, które w IV kwartale 2012 oraz w pierwszych trzech miesiącach kolejnego roku po raz pierwszy cieszyły się większym popytem niż laptopy. To był zresztą zaledwie początek całorocznego ogromnego boomu na wynalazek spopularyzowany przez Steve’a Jobsa. Dopiero w I kwartale bieżącego roku polski rynek tabletów zaczął wykazywać oznaki nasycenia, a jednocześnie wygląda na to, że skończyły się spadki sprzedaży w przypadku notebooków.

W ostatnich latach na polski rynek pecetów wpływały następujące czynniki: znaczny spadek popytu na desktopy w segmencie klientów indywidualnych, spadek popularności laptopów, wyraźny wzrost liczby chętnych na tablety oraz słaba koniunktura w całej Unii Europejskiej. To mogło zniekształcić obraz sytuacji i stworzyć wrażenie, że pecety są produktem schyłkowym. Tymczasem należałoby je raczej określić mianem produktu dojrzałego, który charakteryzuje dłuższy cykl wymiany ze względu na spory zapas mocy obliczeniowej przy jednoczesnym pędzie do obniżania kosztów.

Widać też wyraźnie wejście w fazę specjalizacji po okresie inicjacji (produkt dostępny dla nielicznych), a następnie popularyzacji (sprzęt w powszechnym użyciu). W efekcie mamy tablety do konsumpcji treści, terminale sieciowe do obsługi prostych aplikacji czy notebooki do pracy mobilnej. Z całą pewnością komputer PC to produkt, który należy postrzegać jako przełomowy dla ludzkości, a przez to również długotrwały.

 

Autor pełni funkcję Senior Analyst w firmie analitycznej IDC Polska.