Popyt na samochodowe wideorejestratory rośnie, ale niektórzy użytkownicy tego sprzętu mogą mieć problemy – wynika z zamieszczonych w Gazecie Wyborczej opinii Rafała Wiewiórskiego, Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Otóż według niego dopuszczalne jest nagrywanie dla potrzeb własnych, np. wykroczenia drogowego i przekazanie filmu organom ścigania. Niezgodne z przepisami w opinii GIODO jest natomiast zamieszczanie filmów z wideorejestratorów w Internecie. „Jeżeli nagrywamy i wrzucamy wideo do Internetu, żeby piętnować innych kierowców czy się z nich naśmiewać, wtedy naruszamy dane osobowe innych osób” – wyjaśnia GIODO. Według niego nie wystarczy zamazanie tablicy rejestracyjnej auta, bo nagrana osoba może zostać zidentyfikowana w inny sposób (np. po marce pojazdu, miejscu i czasie zdarzenia). Porównuje kierowców nagrywających innych do funkcjonariuszy ORMO (Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej, istniała do 1989 r.).

„Osobom nagrywającym radziłbym zastanowić się, czy rzeczywiście chcą to robić. Byłbym ostrożny w przejmowaniu roli szeryfa czy ormowca” – komentuje Rafał Wiewiórski.

Osoba, która nagrywa inną bez jej zgody musi liczyć się z odpowiedzialnością cywilną (na podst. art. 24 kodeksu cywilnego). Pokrzywdzony może domagać się odszkodowania.  

Samochodowe rejestratory wideo z roku na rok zyskują na popularności. Np. w Asbisie wartość sprzedaży tych urządzeń w II kw. 2014 r. była większa o 17,5 proc. niż rok wcześniej, osiągając kwotę 6,7 mln dol. (globalnie).