Możliwość kontroli zasobów i komunikacji klientów gigantów IT ma na celu zwalczanie terroryzmu i zorganizowanej przestępczości. Koncerny w wydanym oświadczeniu stwierdziły, że to 'krok w złym kierunku’. Ich zdaniem nie można zmuszać dostawców do osłabienia zabezpieczeń. Z informacji wynika, że firmy interweniują obawiając się przede wszystkim utraty reputacji. Nie chcą być postrzegane na rynku jako współpracownicy służb bezpieczeństwa. Krytycy wskazują, że żądane uprawnienia mogą być nadużywane przez władze i trudno będzie to kontrolować.

W końcu ub.r. projekt skrytykował CEO Apple’a, Tim Cook. Jego zdaniem jego wprowadzenie grozi 'poważnymi konsekwencjami’ i zagraża bezpieczeństwu klientów firmy.

W ub.r. obawy o poufność danych klientów, związane z dostępem do nich amerykańskich agencji bezpieczeństwa, doprowadziły do zakwestionowania możliwości swobodnej wymiany danych między Europą a USA (umowa 'Safe Harbour’). Microsoft zdecydował wówczas o budowie w Niemczech data center dla europejskich klientów, tak aby ich zasoby znalazły się poza zasięgiem amerykańskich śledczych.