Marek Solarczyk jest biskupem pomocniczym w diecezji warszawsko-praskiej. Ma konta na Facebooku i Twitterze, a w trakcie lipcowych Światowych Dni Młodzieży w Krakowie dorobił się dziesiątek tysięcy lajków i nowych śledzących. Hierarcha nie wywołał skandalu, nie zbuntował się. Okazał się ludzkim, dowcipnym biskupem, choć w mediach społecznościowych udziela się też na poważnie i „po księżowsku”. Ale w trakcie pobytu papieża Franciszka w Polsce pozwalał sobie na lekkość i okazywanie autentycznej, zwyczajnej radości. Fotografię z kawiarni z arcybiskupem Henrykiem Hoserem (a więc swoim „szefem”) w tle podpisał: „Po katechezach czas na relaks”. Umieścił też zdjęcie, jakie zrobił sobie z dwoma uczestniczkami mszy. Z tyłu ołtarz z Jezusem. Pod fotografią podpis: „I jeszcze pozdrowienia od Eli i Karoliny. :-)”. Uśmiech i luz nie odzierają duchownego z kościelnego prestiżu. Za to dają coś bezcennego: skupiają uwagę i skracają dystans. Marek Solarczyk został prawdziwą gwiazdą ŚDM, w dobrym znaczeniu tego słowa. Stało się tak jednak tylko w Internecie.

Inna rzecz, która zadziała się w Sieci, już nie jest tylko nieskrępowaną radością. W wielotysięcznych spotkaniach z Franciszkiem za pośrednictwem YouTube’a uczestniczyło 800 Syryjczyków… z Aleppo. Nie mogli przyjechać do Krakowa, bo miasto leży bezpośrednio przy linii ciężkich walk. Ale, choć żyją w realiach wojny, zebrali się w kościele i nagrali krótki film z pozdrowieniem dla papieża. Ich inicjatywę opisuje „Tygodnik Powszechny”, który postarał się, żeby nagranie dotarło do otoczenia biskupa Rzymu. W amatorskim ponad 2-minutowym klipie ksiądz Pier Jabloyan na tle tłumu młodych wiernych zwraca się do papieża, dziękując mu za to, co robi dla idei pokoju w Syrii. Franciszek często wspomina o tym konflikcie, zrobił to też kilka razy w trakcie spotkań w Krakowie. Syryjczycy zgromadzeni w kościele św. Matyldy pozdrawiają papieża i śpiewają dla niego z energią i radością, choć ich codzienny świat dobrej energii im nie dostarcza. Ludzi z Aleppo nie widać w telewizyjnych przekazach, mimo że wzięli udział w Światowych Dniach Młodzieży. Informacje o nich są tylko w Internecie.

Ostatni technologiczny drobiazg, o którym chcę wspomnieć, pojawił się w telewizyjnych relacjach. Ale nie powstał z myślą o tradycyjnych mediach. Tu bohaterem z tła jest ksiądz Piotr Studnicki. Zastępca rzecznika prasowego archidiecezji krakowskiej zaraz po pierwszym pojawieniu się gościa z Rzymu w oknie na Franciszkańskiej opublikował nagranie, na którym widzimy, jak papież wita się z duchownymi obecnymi przy tym punkcie jego wizyty w Krakowie i jak tuż przed wejściem na schody dowiaduje się od kardynała Stanisława Dziwisza, że po polsku przywitanie o tej porze dnia to „dobry wieczór”. Film wrzucony na Twitter fascynuje, bo widzimy, co dzieje się „za kulisami”. Oczywiście tylko w Internecie.

Obraz wydarzeń takich jak Światowe Dni Młodzieży pokazywany w tradycyjnych mediach jest niepełny, bo nie obejmuje zdarzeń, których z kolei nie brakuje w Sieci. Toczy się tam specyficzne życie, czasem błahe i niewarte uwagi, a czasem nietuzinkowe i piękne. Telewizja, radio, gazety siłą rzeczy wybierają tylko to, co „ważne”. Na szczęście resztę można zobaczyć w Internecie.

 

Autor jest dziennikarzem Programu 3 Polskiego Radia (m.in. prowadzi audycję „Cyber Trójka” oraz „Puls Trójki”).