Pozwy przeciwko przedsiębiorcom składają konsumenci oraz organizacje prokonsumenckie. Według RzetelnyRegulamin.pl niektóre z nich uczyniły z tego intratny biznes. Sprzedawcy mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności także przez osoby, które nigdy nic od nich nie kupiły. Problem może dotyczyć nawet 60 proc. polskich e-sklepów. Sytuacja miała poprawić się po obniżce stawki zastępstwa procesowego z 360 zł do 60 zł za pozew. Ale ta zmiana na niewiele się zdała. Analizując wzrost ilości pozwów można dojść do wniosku, że przyniosła wręcz odwrotny skutek.

Gdy sklep znajdzie się na celowniku, nie kończy się na jednym pozwie. – Według danych Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przedsiębiorcy otrzymują średnio po 20 pozwów. Rekordzista dostał ich nawet 179 – mówi Rafał Stępniewski z serwisu RzetelnyRegulamin.pl. Jego zdaniem powodem takiego stanu rzeczy jest traktowanie przez przedsiębiorców regulaminów jako dodatku, do którego nie trzeba przywiązywać dużej wagi. Często resellerzy modyfikują regulaminy konkurencji dla własnych potrzeb. Te natomiast mogą już zawierać klauzule niedozwolone.

W ramach kary, w najgorszym przypadku, sklep może zostać zmuszony do oddania nawet 10 procent swoich ubiegłorocznych przychodów. Dodatkowo przy każdym pozwie będzie musiał zapłacić 600 zł opłaty sądowej, a także wspomniane 60 zł za zastępstwo procesowe oraz ponieść koszty publikacji w Monitorze Sądowym i Gospodarczym. Przy kilkudziesięciu pozwach kwota może być znacząca.

Każdemu przedsiębiorcy przysługuje 30 dni na ustosunkowanie się do pozwu. – Taka odpowiedź powinna zostać przygotowana w 2 egzemplarzach. Należy dostarczyć ją osobiście do sądu lub wysłać listem poleconym. W 2013 roku na 30 tys. złożonych pozwów ponad 7 tys. zostało odrzuconych lub umorzonych. Nie można jednak liczyć na łut szczęścia. Otrzymany pozew należy potraktować poważnie – wyjaśnia ekspert z RzetelnyRegulamin.pl. W celu uniknięcia kłopotów radzi także stałą weryfikację i aktualizację regulaminu e-sklepu.