Apple chce zmniejszyć zależność swojego biznesu od iPhone'ów. Priorytetem będą usługi – ocenia The Wall Street Journal, wskazując na ostatnie zmiany w koncernie i uruchamiane projekty. Sygnałem nowego kursu jest grudniowy awans Johna Giannandrea, specjalisty od sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego, na stanowisko starszego wiceprezesa. Menedżer przeszedł do Apple'a w ub.r. po 8 latach w Google'u. Wkrótce potem Bill Stasior, szef Siri od 2011 r., ustąpił ze stanowiska. Według Giannandrei Siri ma skoncentrować się na długoterminowych badaniach. Ponadto na początku lutego br. oznajmiono o odejściu z koncernu Angeli Ahrends, odpowiedzialnej za sprzedaż detaliczną.

Ostatnio Apple wydało według medialnych doniesień nawet 40 mln dol. na zakup startupu Pullstring, który pracował nad oprogramowaniem do asystentów głosowych. Koncern ściągnął również byłego menedżera Microsoftu, Sama Jadallaha, który ma się zająć obszarem smart home. Ponadto Apple wzmacnia zespół odpowiedzialny za serwis streamingowy tv, który ma ruszyć w br.

Przyspieszenie rozwoju rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji i usług ma przełożyć się na sprzedaż sprzętu. Apple od lat większość globalnych przychodów (w minionym kwartale – ponad 60 proc.) osiąga dzięki sprzedaży iPhone'ów, która jednak ostatnio spadła. W IV kw. 2018 r. w ujęciu wartościowym stopniała o 15 proc., czyli o ok. 9 mld dol. wobec analogicznego okresu ub.r., do 52 mld dol. Wpływy z usług, takich jak AppStore, iCloud, iTunes, ApplePay, AppleCare i in. zwiększyły się natomiast o 19 proc., do rekordowej kwoty prawie 11 mld dol. Jednak silne uzależnienie od jednej grupy produktów, czyli iPhone'ów, pociągnęło w dół wyniki korporacji. Wygląda na to, że koncern próbuje wyznaczyć nowy kurs.