Nad zmianami w ustawie, które pozwolą OZZ ściągać parapodatek od producentów i importerów urządzeń mobilnych, pracuje obecnie resort kultury. Propozycja ZAiKS-u przewiduje np. opłatę w wysokości 15 zł od smartfonu o wartości 1000 zł z pamięcią 16 GB.

Business Center Club sprzeciwia się takim pomysłom. Krzysztof Szubert, ekspert BCC, minister ds. cyfryzacji w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC, uważa, że uderzą one zarówno w dostawców, jak i konsumentów. Ekspert zaznacza, że urządzenia mobilne nie są tworzone z myślą o kopiowaniu czegokolwiek (zatem nie można ich traktować na równi z kopiarkami, które zresztą są już objęte haraczem). Według niego próba przerzucenia kosztów opłaty na operatorów, którzy są stosunkowo łatwi do identyfikacji i egzekwowania należności spowoduje, że ostateczny koszt poniosą nabywcy urządzeń – bez względu na to kto odprowadzać będzie tę opłatę. Producenci ostrzegają, że ceny smartfonów i tabletów po wprowadzeniu opłaty reprograficznej mogłyby wzrosnąć nawet o 8 – 10 proc. – informuje ekspert BCC.

Obecnie opłata reprograficzna jest pobierana przez OZZ od produkowanych bądź importowanych na terenie Polski urządzeń audio i wideo. Ma być z założenia rekompensatą dla twórców za kopiowanie utworów na własny użytek przez posiadaczy produktów objętych parapodatkiem. Obecnie są nim obłożone m.in. kopiarki, skanery, czyste nośniki służące do utrwalania, jak płyty CD, DVD, papier do ksero. W ustawie zawarto cały katalog urządzeń i nośników, które mogą zostać objęte opłatą reprograficzną. Według eksperta BCC zasadniczą kwestią jest tu stwierdzenie „innych podobnych urządzeń” stwarzające pole do interpretacji.  


Urzędnicy chcą zmian

Oficjalnie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie podjęło jeszcze decyzji co do objęcia opłatą reprograficzną m.in. smartfonów i tabletów. Urzędnicy wskazują jednak na konieczność wprowadzenia zmian, m.in. z uwagi na niedostosowanie przepisów do rynku elektronicznego: opłaty obejmują szereg urządzeń i nośników analogowych jak magnetofony, magnetowidy, kasety VHS itp., których nie ma już w masowej sprzedaży, bo są wypierane przez urządzenia cyfrowe, jak smartfony i tablety. 

Pytana o stan prac Małgorzata Omilanowska, minister kultury i dziedzictwa narodowego, powiedziała, że zlecono analizę prawną, która ma rozstrzygnąć, czy do ewentualnego wprowadzenia opłaty konieczna byłaby zmiana ustawy o prawie autorskim. Sprawy te konsultuje z ministerstwami gospodarki oraz administracji i cyfryzacji. Jak oceniła, do porozumienia jest jeszcze daleko.

Minister cyfryzacji Andrzej Halicki kilkakrotnie dał do zrozumienia, że nie jest zwolennikiem rozciągania opłaty reprograficznej na smartfony i tablety. Także Janusz Piechociński, minister gospodarki, z dużym dystansem podchodzi do propozycji OZZ. W komunikacie na stronie ministerstwa napisano, że ujęcie w znowelizowanym rozporządzeniu także smartfonów i tabletów byłoby nadmiernym doregulowaniem przepisów prawa.

 

Artyści oburzeni

Głos w dyskusji zabrali artyści zrzeszeni w Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych. Żądają opłat. W apelu podpisanym m.in. przez Władysława Bartoszewskiego, Monikę Brodkę, Jerzego 'Duduś’ Matuszkiewicza, Krzysztofa Pendereckiego, Irenę Santor, Stanisława Sojkę, Muńka Staszczyka, Janusza Zaorskiego, Krzysztofa Zanussiego, Wiktora Zborowskiego, czytamy: „My, twórcy kultury, artyści i wydawcy, jesteśmy zbulwersowani ostatnimi działaniami przedstawicieli producentów i importerów urządzeń elektronicznych i reprograficznych. Nie zgadzamy się, by ich odmowa ponoszenia opłat z tytułu tzw. czystych nośników narażała polską kulturę na dalsze straty.”

Twórcy apelu wskazują na wysokość opłat reprograficznych w innych krajach (obowiązują w 23 państwach UE). Zdaniem ZAiKS-u, w porównaniu z Polską za granicą są one wyższe. Np. w Niemczech producenci telefonów płacą od 12 do 36 euro od urządzenia, na Litwie 4,34 euro, a w Holandii 2,5 – 5 euro, a mimo to sprzęt jest tam tańszy niż w Polsce.

Zdaniem ZAiKS-u i innych OZZ za rozszerzeniem opłaty reprograficznej na tablety i smartfony przemawiają ogromne zyski producentów, niskie wpływy z tej opłaty w dotychczasowej formie oraz fakt, że dla wielu twórców opłaty od czystych nośników i reprograficzne stanowią istotną część ich wynagrodzeń. OZZ przypominają, że ceny smartfonów i tabletów wielokrotnie przekraczają koszty ich wytworzenia. ZAIKS krytykuje także opinie, że pieniądze z opłaty miałyby zasilać tę organizację, a nie samych twórców. Zarzuty te popierają jednak niektórzy twórcy, np. Kazik Staszewski. Uważa on, że wpływy z opłaty od smartfonów i tabletów skonsumowaliby urzędnicy, on dostałby tylko „jałmużnę”.


ZIPSEE: konsumenci przegrają

Głos w dyskusji zabiera także druga strona sporu – producenci. Związek Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego (ZIPSEE) podkreśla, że marża producencka wynosi obecnie od 0,5 do 1 proc. wartości urządzenia i wprowadzenie opłaty reprograficznej skutkowałoby przerzuceniem jej na konsumentów. Według Michała Kanownika, dyrektora ZIPSEE, OZZ-y zamiast skupić się na efektywniejszym systemie przekazywania twórcom należnych im wypłat, szukają pieniędzy pośrednio w kieszeniach konsumentów.

– W naszym przekonaniu na podniesieniu podatku nie skorzystają twórcy. Prawdziwym zwycięzcą będą organizacje zbiorowego zarządzania – prywatne instytucje, na których kontach gromadzone będą wielokrotnie większe wpływy niż obecnie. Przegranym – konsumenci, którym wyższe ceny utrudnią dostęp do nowych technologii, a pod tym względem jesteśmy w Europie na szarym końcu – zauważa Michał Kanownik.