Największym wyzwaniem dla branży jest niedobór pracowników o odpowiednich kwalifikacjach, którzy są dostępni na rynku pracy.

– To ogranicza działalność i uruchamianie kolejnych projektów. Wpływa na marże. Jeżeli nie mamy wystarczającej liczby ludzi do obsługi zamówień, to tych zamówień po prostu nie obsłużymy – twierdzi Artur Jedynak, prezes zarządu KBJ.

Liczba absolwentów specjalistycznych kierunków spada, a zapotrzebowanie na pracowników – wraz z rozwojem rynku IT – rośnie lawinowo. Eksperci szacują, że w 2013 r. sektor IT zatrudniał ponad 400 tys. osób. Braki kadrowe szacuje się na 50 tys. Sporo fachowców od IT wyjeżdża za granicę. Z drugiej strony duże miasta są zagłębiem centrów usług wspólnych. Te firmy zasysają z rynku znaczącą liczbę fachowców. Zwłaszcza Warszawa, Poznań, Kraków i Wrocław to ośrodki, które są bardzo mocno wydrenowane ze specjalistów.

Z niedoborem borykają się również firmy na innych rynkach. Komisja Europejska ocenia, że w UE brakuje ok. 275 tys. pracowników, a do 2020 r. wolnych miejsc pracy będzie około miliona.

Mimo że rynek pracy w branży IT jest rynkiem pracownika, to w ostatnim czasie nie widać presji na płace. Wynagrodzenia w sektorze są wysokie, ale stabilne.

– Firmy dochodzą do pewnego poziomu i trudno jest konkurować coraz to wyższym wynagrodzeniem, ponieważ nie jest to opłacalne. Klienci komercyjni radzą sobie na wiele sposobów, np. outsourcingiem usług, relokacją zasobów wewnętrznych, szkoleniami – mówi Artur Jedynak.

Innym problemem dla polskich firm jest rosnąca konkurencja na rynku. Dobre perspektywy sektora sprawiają, że wejściem do Polski zainteresowanych jest coraz więcej firm zagranicznych. Poza tym wyzwaniem jest tempo zmian technologicznych. Pojawiają się kolejne innowacje, które zmieniają rynek.