Fundusze inwestycyjne – mniejszościowi udziałowcy Facebooka – chcą odwołania Marka Zuckerberga ze stanowiska CEO firmy i powołania niezależnego szefa. Powodem braku zaufania do lidera firmy mają być głośne w tym roku sprawy wykorzystania danych użytkowników Facebooka bez ich wiedzy, co dotyczyło także polskich internautów, rozpowszechnianie fake newsów i domniemany zagraniczny wpływ na wybory prezydenckie w USA, co nadszarpnęło reputację korporacji i przełożyło się na jej wycenę. Udziały w firmie straciły w br. na wartości ok. 10 proc. Wartość marki w rankingu Best Global Brands w br. spadła po latach wzrostu największego serwisu społecznościowego.

Ostatnio do Facebooka traci cierpliwość Unia Europejska. Zdaniem Brukseli Facebook wprowadza w błąd konsumentów w swoich regulaminach i mimo deklaracji nie wprowadza oczekiwanych poprawek. Unijna komisarz zagroziła gigantowi sankcjami od nowego roku w krajach UE, jeśli nic się nie zmieni.

Szansa na odwołanie Zuckerberga jest jednak niewielka – ma on 60 proc. udziału w liczbie głosów w korporacji. Fundusze jednak zamierzają na razie przede wszystkim zwrócić uwagę na problem i forsować swoje stanowisko na zaplanowanym za pół roku zgromadzeniu akcjonariuszy.

W 2017 r już próbowano odwołać Zuckerberga i zastąpić go menedżerem z zewnątrz. Firma stwierdziła wówczas, że taka zmiana "spowoduje niepewność, zamieszanie i nieefektywność zarządu". Aktualnych działań nie skomentowano.