Według Prokuratury Okręgowej w Warszawie NetLine Group weszła w nieuprawniony sposób w posiadanie kodów źródłowych aplikacji Elektroniczny Modułu Procesowy, tworzonej w Komendzie Głównej Policji. Przekazanie danych firmie miał polecić Andrzej M., wówczas Dyrektor Biura Łączności i Informatyki Komendy Głównej Policji (później był szefem Centrum Projektów Informatycznych MSWiA, zatrzymano go w 2011 r., wtedy CBA poinformowało o tzw. infoaferze). Zdaniem prokuratury Andrzej M. działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Reprezentujący NetLine Janusz J. i Krzysztof J. mieli dzięki niemu wejść w posiadanie programu komputerowego o wartości ponad 242 tys. zł, wykorzystanego później w przetargu na e-Posterunek („Wykonanie i dostarczenie specjalistycznej aplikacji informatycznej zapewniającej elektroniczną obsługę dokumentacji procesowej w ramach usługi e-Posterunek udostępnionej na platformie ePUAP”).

Krótko mówiąc zdaniem organów ścigania NetLine za łapówkę dostał program, który potem (lub przynajmniej jego część) sprzedał policji po ustawionym przetargu. Zawiadomienie w tej sprawie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie złożył w lipcu 2009 r. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji. 

Prokuratura zarzuca Andrzejowi M. m.in. przekroczenie uprawnień i nie dopełnienie obowiązku zachowania w tajemnicy informacji.  Janusz J. i Krzysztof  J. są oskarżeni o uzyskanie programu komputerowego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, bez zgody osoby uprawnionej (art. 278 § 2 w zw. z art. 294 § 1 kk), przywłaszczenie sobie autorstwa programu i doprowadzenie do postępowania o udzielenie zamówienia w sposób nie zapewniający uczciwej konkurencji, co miało skutkować uprzywilejowaniem oferty NetLine Group, ze szkodą dla Komendy Głównej Policji (art. 305 § 1 kk w zb. z art. 115 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych w zw. z art. 11 § 2 kk).

Oskarżonym za zarzucane im przestępstwa grozi kara pozbawienia wolności od 1 roku do 10 lat.

Prezes Netline Group, Jacek Wilczyński, nie zgadza się z zarzutami. 

To kolejny atak na firmę, który nie ma żadnych podstaw w rzeczywistości – mówi Jacek Wilczyński – Jesteśmy zaskoczeni determinacją służb, a już na pewno niektórych pracujących w nich osób, którym zależy na ciągłym działaniu na szkodę spółki. Od ponad roku powtarza się ten sam schemat, polegający na maksymalnym upublicznianiu informacji szkodzących spółce, zanim jeszcze zapadną jakiekolwiek rozstrzygnięcia – stwierdził menedżer, nawiązując do publikacji dotyczących NetLine Group. Dodał, że ze względu na tajemnicę śledztwa nie może ujawniać szczegółów postępowania.