Głosowanie akcjonariuszy nad przyjęciem oferty wykupu akcji przez założyciela i prezesa koncernu – Michaela Della, które zaważy na dalszych losach przedsiębiorstwa – ponownie przełożono. Ma odbyć się 2 sierpnia. Rada nadzorcza drugi raz zmieniła termin, aby menedżer miał czas na przygotowanie lepszej propozycji, bo jego pozycja w opinii obserwatorów osłabła i duże zmiany w Dellu, zapowiedziane niemal pół roku temu wcale nie są pewne. Jego nieustępliwy rywal, Carl Icahn (było ich więcej, ale po drodze się wykruszyli) wraz z grupą mniejszościowych udziałowców konsekwentnie nie zgadza się na oddanie kontroli nad firmą Dellowi i kusi akcjonariuszy konkurencyjną ofertą wykupu (za nieco większe pieniądze – 14 dol. za akcję, ponadto część udziałowców oprócz gotówki mogłaby zachować akcje).

Michael Dell zamierza przejąć  kontrolę nad firmą poprzez wykup udziałów od akcjonariuszy z pomocą funduszy (głównie Silver Lake), banków i Microsoftu. Wartość oferty to zawrotna kwota 24,4 mld dol. (13,65 dol. za akcję). Założyciel przedsiębiorstwa chce wyprowadzić jednego z największych producentów komputerów z giełdy i przyspieszyć zmiany, przekształcające koncern w dostawcę wysokomarżowych usług i rozwiązań IT, bo na rynku PC  coraz trudniej zarobić (tymczasem zbyt działu komputerowego nadal generuje ponad połowę przychodów Della). Sprzedaż komputerów się kurczy, w minionym kwartale zysk netto Della spadł o blisko 80 proc. Prezes chce wyprowadzić spółkę na prostą.


150 mln dol. więcej
Ostatnio Michael Dell zgodnie z oczekiwaniami podniósł wartość swojej oferty, obiecując akcjonariuszom o 10 centów więcej za każdą akcję (13,75 dol. zamiast 13,65 dol.), jeżeli go poprą. Taki gest będzie kosztował 150 mln dol. ekstra, co wszakże wobec pierwotnej sumy 24,4 mld dol. nie robi wielkiego wrażenia. Dell stawia jednak warunek – dorzuci po 10 centów do każdego udziału, jeśli w głosowaniu zadecyduje zwykła większość (tzn. w praktyce głosy nieoddane nie będą liczone jako przeciwne). Jak na razie rada nadzorcza nie przyjęła tego warunku, ale rekomenduje głosowanie „za” ofertą Della.

Carl Icahn jest oburzony taką postawą. Twierdzi, że spółka w ofercie prezesa została wyceniona za nisko, a rada nadzorcza faworyzuje szefa i mniej korzystne rozwiązanie dla akcjonariuszy. Wytknął Michaelowi Dellowi, że w ostatnich latach wyprzedawał swoje akcje dużo drożej (po 32 – 40 dol. za szt.) niż teraz oferuje innym udziałowcom.

„Będziecie szczęśliwsi i bogatsi, głosując przeciw planowi Michaela Della. Już czas, żeby oni odeszli” – apeluje Icahn w liście do akcjonariuszy. Domaga się dymisji prezesa i rady nadzorczej. Michael Dell oświadczył natomiast, że nie ma zamiaru ustąpić, nawet gdyby przegrał w głosowaniu.

Według Bloomberga w obozie Della doszło do konfliktu – fundusz Silver Lake, który miałby częściowo sfinansować wykup akcji zgodnie z ofertą Michaela Della, domaga się rekompensaty, jeśli plan zostanie odrzucony. Chce 450 mln dol. Tymczasem Dell zgadza się na wypłatę pieniędzy, gdyby rada nadzorcza faworyzowała inną propozycję (a tak nie jest).