Sprzedaż przemysłowych drukarek 3D wzrosła o 22 proc. w I poł. br. Odpowiadają one za 70 proc. przychodów na rynku urządzeń do druku 3D – ustalił Context. Nie dziwi to zresztą, biorąc pod uwagę cenę takich maszyn (od 100 tys. dol. w górę za szt. – w klasyfikacji Contextu).

Analityk uważa, że drukarki przemysłowe mogą całkowicie zmienić wart 12 bln dol. rynek globalnej produkcji. Tymczasem najtańsze drukarki tzw. osobiste (w cenie do 2,5 tys. szt.) rozczarowały na początku br. Po okresie dużych nadziei związanych z nową technologią, sprzedaż po raz pierwszy w niedługiej przecież historii druku 3D spadła w I kw. br. (-3 proc.), choć w ocenie Contextu zmiana trendu na negatywny w przypadku urządzeń biurkowych nie jest jeszcze przesądzona.

Pośrednie segmenty rynku drukarek 3D według Contextu to urządzenia projektowe (20 – 100 tys. dol.) i profesjonalne (2,5 – 20 tys. dol.).

Co do urządzeń przemysłowych, to maszyny wykorzystujące jako filamenty żywice polimerowe odnotowały 18-procentowy wzrost, głównie dzięki HP. Jeszcze więcej, o 30 proc., zakupiono urządzeń dostosowanych do obróbki metalu.  
 
Maszyny polimerowe miały w pierwszym półroczu 2018 68 proc. udziału w rynku drukarek 3D dla przemysłu. Liderem jest Stratasys, ale rośnie sprzedaż HP i Carbon. "Metalowe" drukarki 3D nie są kupowane masowo, ale dzięki wprowadzeniu na rynek tańszych maszyn odnotowano wyraźny wzrost zamówień. Duzi gracze zamierzają zwiększyć obecność w tym segmencie. HP z nową technologią Metal Jet zamierza skoncentrować się na produkcji we wszystkich sektorach, a nie tylko w przemyśle lotniczym, motoryzacyjnym i medycznym, gdzie już teraz rozwija się metalowy druk 3D.