Moskiewski sąd wojskowy skazał na 14 lat więzienia o zaostrzonym rygorze Rusłana Stojanowa, który był szefem zespołu ds. badania incydentów bezpieczeństwa w Kaspersky Lab. Razem z nim 22-letni wyrok usłyszał Siergiej Michaiłow, który był zastępcą szefa centrum cyberbezpieczeństwa FSB (federalnej służby bezpieczeństwa Rosji) w stopniu pułkownika (został zdegradowany).

Sprawa została utajniona. Według nieoficjalnych informacji obaj menedżerowie zostali skazani za zdradę i przekazywanie FBI tajnych informacji. Miały one trafiać za ocean za pośrednictwem biznesmena, który z kolei kontaktował się ze specjalistą ds. bezpieczeństwa cyfrowego powiązanego z amerykańskimi służbami. Kaspersky Lab twierdzi, że było to w czasie, gdy Stojanow jeszcze nie pracował w tej firmie (2012 r.) i zarzuty nie mają nic wspólnego z producentem antywirusów. Skazany dyrektor wcześniej odpowiadał za bezpieczeństwo cyfrowe w ministerstwie spraw wewnętrznych. Współpracował z jednostką Michaiłowa.

Obaj zostali aresztowani w grudniu 2016 r., po pojawieniu się oskarżeń, że Moskwa próbowała wpływać na wyniki wyborów w USA poprzez działania hakerów. Rosyjska administracja zaprzecza tej wersji.

Wyroki oznaczają wieloletnie zesłanie do kolonii karnej. Na swoją kolej przed sądem czekają jeszcze aresztowany biznesmen i specjalista z zespołu Michaiłowa. Według ustaleń Reutersa eksperci ds. cyberbezpieczeństwa w obu krajach przypuszczają, że aresztowania były ostrzeżeniem rosyjskich władz dla branży. Miały pokazać, że w obliczu amerykańskich oskarżeń dotychczas tolerowane formy współpracy między fachowcami i firmami obu krajów nie będą już akceptowane.

Z kolei amerykańskie władze podejrzewają współpracę Kaspersky Lab z rosyjskimi służbami. W 2017 r. nakazały usunięcie antywirusów tej firmy z administracji. Według rosyjskiej firmy nie przedstawiono dowodów na te zarzuty, ale amerykański sąd podtrzymał stanowisko władz.