Czterech dyrektorów Samsunga zostało oficjalnie uznanych za podejrzanych przez koreańską prokuraturę, która obecnie rozważa, czy wystosować wniosek o areszt. Sprawa ma związek z domniemaną korupcją. Według śledczych darowizna Samsunga w wysokości ok. 38 mln dol. na rzecz fundacji, za którą stoi przyjaciółka prezydentowej kraju, była łapówką. Miała pomóc Samsungowi w uzyskaniu rządowego wsparcia na połączenie dwóch spółek konglomeratu. Śledczy domagali się w związku z tym aresztu dla faktycznego szefa grupy Samsunga oraz Samsung Electronics, Jaya Y. Lee, ale w styczniu sąd odrzucił ten wniosek. Lider Samsunga był jednak znowu "maglowany" przez śledczych. Przesłuchanie w prokuraturze na początku tygodnia trwało 15 godzin. W czwartek Jay. Y. Lee oraz jeden z dyrektorów firmy byli przesłuchiwany przez sędziego, który miał zdecydować o areszcie dla obu menedżerów.

Samsung jak i lider firmy zaprzeczają oskarżeniom.