Decyzję w sprawie kar podejmie Europejski Trybunał Sprawiedliwości, do którego KE skierowała skargę. Bruksela straciła cierpliwość w związku z niedotrzymaniem terminu wdrożenia regulacji unijnych w sprawie elektrośmieci, które wprowadzono w 2012 r. Polska miała dostosować krajową ustawę do nowej dyrektywy (2002/96/WE) do 14 lutego 2014 r., ale nie zrobiła tego do dziś. Unia wymaga od Polski, by 45 proc. sprzedanego sprzętu elektronicznego było  poddawanych recyclingowi. Cel ten ma być osiągnięty do 2016 r. Do 2021 r. Polska ma zwiększyć masę zebranego sprzętu, przypadającą na jednego mieszkańca z 4 kg (ok. 170 tys. ton) do ok. 10 kg (385 tys. ton), czyli o blisko 230 proc. Polskie władze mają 2 miesiące na ustosunkowanie się do skargi Komisji Europejskiej.

 

W związku ze stanowiskiem KE ElektroEko, organizacja odzysku sprzętu elektrycznego i elektronicznego, podkreśla, że bez zmian w ustawie (których brak w projekcie skierowanym do Sejmu) osiągnięcie wyniku wymaganego w dyrektywie unijnej wydaje się nierealne. Zdaniem prezesa ElektroEko, Grzegorza Skrzypczaka, wdrożenie dyrektywy jest jednak blokowane przez podmioty, które korzystają dzięki lukom w przepisach.

Organizacja zaznacza, że na polskim rynku zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego dochodzi zjawisk patologicznych – według niej nie brak nieuczciwych przedsiębiorców, których głównym celem nie jest zwiększanie poziomu zbiórki elektrośmieci, ale dążenie do maksymalizacji zysków, nie zawsze w sposób zgodny z prawem.
 

Jak zarabiają nieuczciwi

Przykładem jest  tzw. „handel kwitami”, czyli fałszowania dokumentów potwierdzających zbiórkę i przetworzenie elektrośmieci, które w rzeczywistości nie zostały zebrane ani przetworzone.

Innego rodzaju przekręty polegają na wyprowadzaniu z systemu pieniędzy wpłacanych przez producentów na rzecz ochrony środowiska, w postaci dywidend wypłacanych przez niektóre organizacje odzysku swoim udziałowcom.

Jak podaje ElektroEko, do 2014 r. skumulowana wartość dywidendy, jaką kilka organizacji odzysku wypłaciła swoim akcjonariuszom to ponad 70 mln zł, czyli o ponad 20 mln zł więcej, niż przewidywana całkowita wartość rynku w 2015 r.

Organizacja zauważa, że „handel kwitami” ułatwiają aktualne przepisy – obecnie można łączyć w jednej grupie kapitałowej organizacje odzysku i zakłady przetwarzania, a jednocześnie prawo uniemożliwia niekontrolowane inspekcje w takich zakładach. Brak jest natomiast przepisów obligujących organizacje odzysku do działania na zasadach „not-for-profit”.

Jak wyliczyło ElektroEko, przy braku zmian systemowych i stałym wyprowadzaniu pieniędzy z systemu, do 2021 r. zabraknie w nim środków na zagospodarowanie 25 tys. ton zużytych lamp rtęciowych i 120 tys. ton telewizorów kineskopowych. W zaistniałej sytuacji organizacja odzysku musi tworzyć rezerwy na przyszłe zobowiązania, tymczasem są one przeznaczone na dywidendy.

„Niepokojącym zjawiskom sprzyja brak odpowiednich zapisów prawnych umożliwiających kontrolę systemu zbierania i przetwarzania elektrośmieci oraz brak zapisów zmuszających organizacje odzysku do solidarnej rozbudowy systemu zbierania tego typu odpadów.” – podkreśla Grzegorz Skrzypczak.

ElektroEko obawia się, że Sejm pod presją groźby kary z Brukseli przyspieszy prace nad nowelizacją i w końcu nie wprowadzi takich przepisów, które zlikwidują wspomniane patologie. W rezultacie Polska zapłaci w przyszłości dużo większe kary – uważa Grzegorz Skrzypczak. Postuluje takie prowadzenie prac nad nową ustawą o gospodarowaniu zużytym sprzętem elektrycznym i elektronicznym, by uwzględniono w niej zapisy, które naprawią wadliwy system.