Jest źle, a będzie jeszcze gorzej – wynika z raportu Euler Hermes. Według firmy zajmującej się ubezpieczaniem należności od stycznia do końca lipca 2012 r. upadło o 21 proc. przedsiębiorstw więcej, niż w analogicznym okresie 2011 r. (547 podmiotów). Tylko w lipcu splajtowało 75 firm zatrudniających 2,8 tys. osób, generujących łączny obrót roczny 1,4 mld zł. Najgorzej jest w budownictwie, ale także w handlu ten rok jest fatalny – w 2012 r. odnotowano 65 proc. więcej plajt niż w analogicznym okresie 2011 r. Euler Hermes podkreśla, że likwidowane są placówki oferujące dobra, na które można odłożyć, w tym sklepy komputerowe. Złą passę ubezpieczyciel tłumaczy stagnacją na rynku popytu wewnętrznego. Co gorsza w najbliższym czasie nie ma nadziei na poprawę.

– Nic nie zapowiada pojawienia się pozytywnych bodźców, które mogłyby pobudzić gospodarkę, a w efekcie poprawić sytuację firm na tyle, aby liczba upadłości w porównaniu do roku ubiegłego zaczęła w dłuższym okresie spadać lub chociażby przestała trwale rosnąć – mówi Tomasz Starus, dyrektor Biura Oceny Ryzyka oraz Główny Analityk w Euler Hermes.

Przedstawiciel ubezpieczalni podkreśla, że od 2009 r. liczba upadłości w Polsce nieprzerwanie rośnie.