Dla porównania w czerwcu ub.r. padły 77 firmy, a w I poł. 2012 r. – 472. Organizacje, które splajtowały w minionym miesiącu, zatrudniały 3,7 tys. osób.
 
W I poł. 2013 r. najwięcej upadłości dotyczyło producentów – 132. Większe problemy niż w zeszłym roku miał handel hurtowy (74 upadłości). Natomiast mniej firm zakończyło działalność w handlu detalicznym. Jeśli jednak przedsiębiorcy z tej branży zwijają biznes, są to liczące się w regionie podmioty – informuje Euler Hermes. 

– Nie spełniły się nadzieje na wyraźne zmniejszenie liczby upadłości, jakie można było mieć po ich wyhamowaniu w maju – mówi Tomasz Starus, dyrektor Biura Oceny Ryzyka w Euler Hermes.

Zdaniem przedstawiciela towarzystwa ubezpieczeń nie ma co liczyć na szybki powrót koniunktury. – Spowolnienie postępowało i postępuje powoli i takie też będzie odwrócenie trendu, gdy on w końcu nastąpi – mówi Tomasz Starus – Nie ma w naszej ocenie szansy na szybkie zwiększenie sprzedaży, konsumpcji, inwestycji – czyli na mocny impuls do szybkiej poprawy sytuacji przedsiębiorstw.
 
Nadal wiele postępowań układowych kończy się niepowodzeniem. W czerwcu sądy dopuściły do 16 takich postępowań, ale 8 wcześniej rozpoczętych nie powiodło się i zostało zmienionych na upadłość likwidacyjną.
– Mniejsza sprzedaż i niższa rentowność sprzedaży przedsiębiorstw nie sprzyja wypracowywaniu nadwyżek na poczet spłaty wierzycieli, a także utrudnia pokrycie bieżących kosztów własnych firm. Muszą one często borykać się z małym zaufaniem dostawców. W związku z tym trudniej im wynegocjować korzystne upusty czy kredyt kupiecki – ocenia Tomasz Starus.