Problem może dotyczyć kilkuset tysięcy firm. Według przegłosowanej w Sejmie nowelizacji prawa medialnego przedsiębiorca, który chce zamieścić na swojej stronie internetowej co najmniej dwa filmiki (np. reklamowe) będzie musiał zarejestrować się w KRRiT i stosować zabezpieczenia zamieszczanych treści. Za niedopełnienie tego obowiązku grozi kara do 10 proc. rocznego przychodu przedsiębiorcy. KRRiT może też odmówić rejestracji, co oznacza, że firma nie będzie mogła zamieszczać treści audiowizualnych w Internecie.

Wprowadzając nowe przepisy rząd powołuje się na dyrektywę UE o usługach medialnych, jednak według przedstawicieli biznesu i branży internetowej ustawa jest z nią sprzeczna, bo dyrektywa zabrania wprowadzania nowych koncesji. Jarosław Sobolewski ze Związku Pracodawców Branży Internetowej, komentując nowy pomysł posłów stwierdził, że cofnie Internet do ery kamienia łupanego, bo firmy chcąc uniknąć problemów będą zamieszczać na swoich stronach tylko teksty. Według Andrzeja Arendarskiego, prezesa Krajowej Izby Gospodarczej, ustawa może być barierą rozwoju innowacyjnej gospodarki. Pojawiają się także opinie, że spowolni rozwój rynku internetowego w Polsce. Nie bez znaczenia są koszty realizacji projektu – rada będzie potrzebować tysięcy ludzi, którzy zajmą się kontrolą polskich przedsiębiorców i ich stron internetowych. Zdaniem Jarosława Sobolewskiego to niewykonalne zdanie. Krytycy podkreślają, że takiego prawa nie wymyślił nikt w Europie, mimo że wszędzie kierowano się tą samą dyrektywą.

Projektem ustawy w dniach 16 i 17 marca zajmie się Senat.