Ministerstwo Finansów przygotowało projekt split payment, czyli rozdzielonej płatności. Polega ona na tym, że
należność z faktury za towar lub usługę nabywca wpłaca na 2 rachunki – na jeden kwotę netto, na drugi VAT. Rachunkiem VAT-owskim przedsiębiorca nie będzie mógł swobodnie dysponować. Ma on służyć przede wszystkim do
regulowania należności podatkowych z fiskusem. Takie rozwiązanie ma zapobiec wyłudzeniom VAT-u. Do przeznaczenia pieniędzy z konta VAT na inne cele niż rozliczenie podatku przedsiębiorca będzie potrzebował zezwolenia naczelnika urzędu skarbowego.

Zgodnie z projektem resortu podzielona płatność ma być dobrowolna, przynajmniej początkowo. Są jednak plany, by docelowo była obowiązkowa w handlu elektroniką. Aby przedsiębiorcy stosowali taki rozwiązanie, resort zachęci ich przyspieszonym terminem zwrotu VAT-u (do 25 dni), zwolnieniem z solidarnej odpowiedzialności (resort z czasem chce ją całkiem zlikwidować) oraz niższymi karami za nieprawidłowości. Firmy stosujące split payment mają być również rzadziej nękane kontrolami.

O ile split payment uważany jest za skuteczną metodę zapobiegania wyłudzeniom VAT-u, to dla przedsiębiorców ma on spore minusy. Przede wszystkim ogranicza płynność finansową – firma płaci za towar cenę brutto, a odsprzedając go otrzymuje do dyspozycji tylko kwotę netto od nabywcy, bo VAT zostaje zablokowany na osobnym koncie. Co więcej w związku z dobrowolnością rozwiązania to nabywca ma decydować, czy ureguluje należność metodą rozdzielonej płatności czy też w zwykły sposób. Czyli o stosowaniu split payment decyduje kupujący, a sprzedający ponosi tego konsekwencje (w postaci mniejszej o 23 proc.wpłaty).

Resort finansów, chce by podzielona płatność weszła w życie na początku 2018 r.