Toshiba jest coraz bardziej skłonna do rezygnacji ze sprzedaży swojego działu półprzewodników. W zakończenie transakcji przestają tez wierzyć jej kontrahenci –  – wynika z medialnych doniesień. Ogłoszony we wrześniu 2017 r. układ zakłada sprzedaż najbardziej dochodowego biznesu japońskiej korpoacji (jest m.in. w czołówce światowych producentów SSD) za ponad 18 mld dol. konsorcjum pod kierownictwem funduszu Bain. Swoje dolary do zakupu mieli dołożyć m.in. Apple, Dell i Kingston. Przejęcie zmieniłoby radykalnie układ sił na rynku producentów pamięci.

Finalizacja transakcji powinna była nastąpić do końca marca br., jednak tak się nie stało. Zgodnie z zapisami umowy z września ub.r., przekroczenie terminu pozwala Toshibie na wycofanie się z układu. Koncern oficjalnie zapewnia, że nie ma takiego zamiaru. Wskazuje jednak na przeszkodę, która blokuje sprzedaż – brak zgody chińskiego regulatora rynku. Strony wciąż na nią czekają. Decyzja ma zapaść do końca maja. Według medialnych doniesień Toshiba wątpi, by Chińczycy zaakceptowali umowę przejęcia w takiej formie, w jakiej została ona podpisana. Bain to amerykański fundusz, na przejęciu zyskałyby również amerykańskie koncerny technologiczne, a Chiny z powodu napięcia między krajami raczej nie są skłonne ułatwiać biznes firmom z USA.

Istotne jest też to, że w ciągu ostatnich miesięcy poprawiła się sytuacja finansowa Toshiby. W końcu ub.r. koncern pozyskał ponad 5 mld dol. finansowania i już tak pilnie nie potrzebuje pieniędzy. Decyzja o sprzedaży najbardziej lukratywnego działu została podjęta z nożem na gardle. Koncern z powodu afery z fałszowaniem wyników w 2015 r. a następnie chybionej inwestycji w USA wpadł w potężne problemy finansowe. Wyprzedając część swoich działów japońska korporacja starała się zredukować stratę, sięgającą w ub.r. ponad 8 mld dol. Sprzedano m.in. dział medyczny oraz AGD.