"Odwrócony VAT na elektronikę nie wynikał z tego, że ktoś wstał prawą czy lewą nogą i powiedział: dzisiaj odwróconym VAT-em będziemy sobie telefony komórkowe typu smartfon obejmować, tylko dlatego, że eksperci wcześniej rozpoznali ten obszar" – mówiła według PAP była premier Ewa Kopacz przed sejmową komisją ds. VAT.

Pytana, kiedy dowiedziała się o problemie wyłudzeń na telefonach, wskazała początek 2014 r. Poinformowała, że wówczas ministrowie finansów, spraw wewnętrznych i prokurator generalny zawarli porozumienie, by zająć się problemem oszustw. Efektem analiz było według byłej premier wprowadzenie odwróconego VAT na elektronikę, który wszedł w życie 1 lipca 2015 r.

Dodała, że zarówno ministerstwo finansów jak i gospodarki ostrzegały przedsiębiorców przed ryzykiem wejścia w nieuczciwe transakcje, publikując listy ostrzegawcze na swoich stronach internetowych.

Była premier przekonywała, że jej rząd był zdeterminowany, by walczyć z luką VAT. Wprowadził m.in. JPK. Z kolei przewodniczący komisji zauważył, że obowiązek automatycznego raportowania pliku, co ułatwia analitykę, dodano dopiero w kolejnej kadencji.

 

Wyciekły miliardy wyłudzonego VAT

Z kolei z ubiegłorocznych zeznań prezesa Związku Cyfrowa Polska, Michała Kanownika, wynika, że wiedza o wyłudzeniach w 2014 r. nie była czymś nowym. Według niego 2013 r. nie dało się już normalnie handlować smartfonami z powodu ogromu oszustw, branża pod koniec roku zaalarmowała resort finansów o problemie. Postulowała wprowadzenie odwróconego VAT na produkty, które wykorzystywano do wyłudzeń.

Porażającą skalę oszustw pokazał raport DLA Piper dla ZIPSEE z początku 2014 r. Suma wyłudzonego VAT w handlu telefonami tylko w 2013 r. sięgnęła blisko 2 mld zł. Raport przygotowano, ponieważ fiskus oczekiwał od branży danych o oszustwach.

Odwrotne obciążenie VAT w handlu telefonami, tabletami, laptopami i konsolami wprowadzono 1 lipca 2015 r. po dwukrotnym przesunięciu terminu. Michał Kanownik zeznając przed komisją VAT przywołał szacunki, według których trzy miesiące opóźnienia we wdrożeniu tego rozwiązania kosztowało budżet państwa 300 – 400 mln zł. Traciły też uczciwe firmy, którym trudno było konkurować na rynku z oszustami. W ocenie szefa organizacji branżowej można było przyspieszyć wprowadzenie mechanizmu odwrotnego obciążenia stosując procedurę "szybciej ścieżki".