W ostatnim tygodniu pojawiły się pogłoski, że Max Computers – dystrybutor z siedzibą we Wrocławiu – zamyka działalność i ogłosi upadłość. Partnerzy sygnalizowali brak możliwości zakupu na kredyt. Zarząd zapewnia, że doniesienia o możliwości likwidacji firmy nie są prawdziwe. "W stosunku do spółki nie toczy się żadne postępowanie sądowe mogące skutkować jej upadłością, ani też wobec spółki nie jest prowadzona żadna egzekucja." – stwierdza Max w oświadczeniu. 

Kłopoty dystrybutora są związane z obniżeniem limitów przez ubezpieczycieli. Ale spółka deklaruje, że po zawirowaniach ostatnich dni powraca do normalnego biznesu. Nie przewiduje problemów z regulowaniem zobowiązań. 

"Wdrożone zostały wewnętrzne procedury reorganizacyjne spowodowane korektami limitów kupieckich regulowanych umowami z ubezpieczycielami." – informuje zarząd – "Procedury reorganizacyjne nie powinny wpływać na funkcjonowanie spółki i regulowanie jej zobowiązań. Informujemy też, że spółka na bieżąco reguluje wszelkie zobowiązania publicznoprawne."

Apeluje do kontrahentów o regulowanie płatności wobec spółki. Ostrzega, że w przeciwnym razie mogą mieć problemy.
 
"Wszelkie płatności wobec spółki muszą być dokonywane bezpośrednio na rachunki wskazane na fakturach, a potrącenia wierzytelności są niedopuszczalne ze względu na fakt objęcia wierzytelności cesjami związanymi ze stałą obsługą faktoringową spółki, a co z tego wynika wierzycielami kontrahentów są instytucje faktoringowe." – wyjaśnia Max Computers.

Firma jest na rynku od 18 lat. Według własnej informacji generowała ostatnio 657 mln zł obrotów rocznie przy 40-procentowym wzroście sprzedaży. Na początku 2016 r. zakładano, że w 2019 r. obroty całej grupy sięgną 1 mld zł.