Według statystyk BSA 53 proc. aplikacji w polskich komputerach jest kradzionych. Krzysztof Janiszewski nie ujawnił, ile na piractwie w naszym kraju traci Microsoft, przyznał jednak, że to problem poważny, a straty są „mierzone w sześciocyfrowych wartościach w dolarach”. Dlatego, jak wyjaśnia menedżer, Microsoft tropi handlarzy nielegalnym oprogramowaniem m.in. na portalach aukcyjnych. Sprawdzane są zwłaszcza podejrzanie „korzystne” oferty. W przypadku wykrycia nielegalnych kopii firma przekazuje sprawę policji. Efektem takich działań było zatrzymanie w kwietniu handlarza, który miał w ofercie m.in. pakiety Office oraz Corela. Znaleziono u niego programy na pirackich płytach o wartości ponad 200 tys. zł. Były one zainfekowane.

– Wraz z oprogramowaniem Microsoftu dołączono wirusy, których zadaniem było m.in. wpięcie komputerów użytkowników do botnetu i wykorzystanie ich przez przestępców – wyjaśnia Krzysztof Janiszewski.

Według menedżera policja ujęła przestępcę pomimo tego, że stosował wyjątkowo skomplikowaną metodę logowania. Wiele wskazuje na to, że za sprawą stoi grupa przestępcza.

– Według naszych informacji, a monitoring prowadzimy od ponad dwóch lat, jest dużo więcej takich przypadków, aczkolwiek ten był wyjątkowo sprytny i złośliwy. Ostatnio zrobiliśmy kilka kolejnych zakupów „weryfikacyjnych” po to, żeby zebrać dowody i złożyć kolejne wnioski na policji – mówi Janiszewski.