W notatce resort poucza urzędników skarbowych, że powinni zmienić tok myślenia: 'nie ma kontroli prewencyjnych, kontrola ma przynieść wpływy budżetowe’ – wyjaśnia. Nie pozostawia wątpliwości, co będzie, jeśli skarbówka nie spełni oczekiwań – ostrzega, że w urzędach, które będą miały największą w kraju liczbę kontroli negatywnych (nie zakończonych wykryciem nieprawidłowości lub uszczupleń podatków na małą kwotę, tj. do 1 tys. zł), będą zwolnienia i zostanie np. tylko dwóch kontrolerów. Resort stwierdził, że – jak wynika z dokumentu – za mało urzędów decyduje się na kontrole, więc najwyraźniej chce je zdopingować do działania. Czyli to, co dotychczas znali przedsiębiorcy ze strony fiskusa, było zbyt łagodnym podejściem. 

Wiceminister finansów Jacek Kapica poinformował w TVN24BiS, że nie może potwierdzić autentyczności listu. Przyznał, iż skarbówka będzie ukierunkowywać kontrole na obszary ryzyka (do nich należy handel elektroniką), typując podmioty, w których jest prawdopodobieństwo wystąpienia nieprawidłowości. Według ministra fiskus skoncentruje się na podatnikach, którzy z oszustw zrobili sobie biznes. W jego opinii poziom kontroli pozytywnych (zakończonych wykryciem nadużyć) powinien osiągnąć 55 proc. w ciągu 3 lat. Na początku roku resort finansów wskazał jako cel limit 70 proc. Dla porównania podał, że w 2013 r. skuteczność działań organów skarbowych sięgała 33 proc.

Są też dobre wiadomości dla małych firm. Z informacji resortu wynika, że odetchnąć mogą przedsiębiorcy rozliczający się ryczałtem lub na podstawie karty podatkowej. Sprawdzanie ich nie znalazło się wśród tegorocznych priorytetów fiskusa.

Z danych resortu wynika, że znacznie zwiększyła się skuteczność kontroli – w 2014 r. wykryto nieprawidłowości na kwotę 10,2 mld zł (z tego prawie 9 mld zł to uszczuplenia VAT-u) wobec 6,2 mld zł rok wcześniej. Z wypowiedzi ministra wynika, że celem zaostrzenia kursu przez organy skarbowe jest zmniejszenie dziury budżetowej, którą ocenia na 30 – 40 mld zł.

Ryszard Petru, prezes Towarzystwa Ekonomistów Polskich, komentując notatkę w TVN24BiS, przyznał, że jej skutki mogą być opłakane dla przedsiębiorców: 'Tego typu podejście bardzo źle się kończy. Przykładem może być np. działalność Romana Kluski’.