W najbliższym czasie w Internecie nie pojawi się rejestr dłużników. Możliwe, że w ogóle go nie będzie.

Prace nad projektem Rejestru Dłużników Należności Publicznoprawnych trwały ponad rok. Rząd nie przyjął go jednak i ponownie skierował do resortu finansów, które jest pomysłodawcą „czarnej listy”. Oficjalnie ministerstwo ma popracować nad poprawkami, a według nieoficjalnej informacji Pulsu Biznesu prawdopodobnie zrezygnowano ze stworzenia rejestru. Ponoć rząd nie był przekonany do tego, by udostępnić online jawny spis firm i osób zalegających z daninami publicznoprawnymi i administracyjnymi. Na czarną listę mieli trafić wszyscy, którzy nie zapłacili w terminie m.in. podatków, składek ZUS, ceł, mandatów, grzywien, PFRON na kwotę ponad 500 zł. Dłużnik miał pojawić się w spisie tylko wtedy, gdy należność jest bezsporna, tzw. potwierdzona przez sąd lub postępowanie administracyjne. Resort finansów planował, że dzięki liście wpływy z podatków wzrosną o 2,5 mld zł, ponieważ możliwość zamieszczenia danych firmy w publicznym spisie dłużników zmobilizuje przedsiębiorców do terminowego regulowania należności. Rejestr pozwoliłby również zweryfikować kontrahentów.

Według Ministerstwa Finansów obecnie trwają prace nad ustaleniem dolnego limitu zaległości, umożliwiającego umieszczenie dłużnika w rejestrze.