Pół procenta to stawka maksymalna, ale w niektórych wypadkach jest niższa. Np. Visa obniżyła prowizję od płatności za rachunki domowe do 25-50 gr (w zależności od rodzaju karty). Niższe opłaty mają zmniejszyć koszty przedsiębiorców i zachęcić handel do instalowania terminali. Wcześniej sięgające nawet 1,7 proc. prowizje (do 2012 r., w ub.r. zaczęły spadać) pochłaniały sporą część marży, m.in. w handlu elektroniką. Choć w Polsce haracze były ponad 2 wyższe niż średnio w UE, organizacje kartowe i banki długo unikały obniżek. W końcu nie miały wyjścia, bo wysokość prowizji uregulowała uchwalona w ub.r. ustawa.

Nie oznacza to, że dla sprzedawców będzie dużo taniej: oprócz interchange na prowizję składają się opłaty systemowe i marża agenta rozliczeniowego, która nie została ograniczona. – Im większy podmiot, tym większą ma siłę negocjacyjną i będzie mógł próbować redukować całkowity koszt z tym związany – twierdzi dla agencji Newseria Robert Łaniewski, prezes Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego. Oznaczałaby to, że drobny biznes może ponosić większe koszty płatności kartami niż duże sieci, które tym samym najbardziej skorzystają na obniżce.

Szef FROB uspokaja, że banki nie będą masowo podnosić opłat i prowizji z tytułu wydawania i utrzymywania kart płatniczych, aby zrekompensować sobie spadek stawek interchange, bo w ich interesie jest rozwój obrotu bezgotówkowego. – To by doprowadziło do pewnego załamania na rynku kart płatniczych – uważa Łaniewski.
 
Nie można wykluczyć, że będą kolejne obniżki stawki interchange. Zastanawia się nad tym Komisja Europejska.