Według PIH kradzieże stały się większym problemem w sklepach po zmianie kwalifikacji prawnej czynu – od początku listopada br. kradzież mienia o wartości do 400 zł jest wykroczeniem, za które grozi mandat, a nie przestępstwem (poprzedni limit wynosił 250 zł). Ogólnopolski Rejestr Wykroczeń, którego utworzenia chce Izba, miałby umożliwić sumowanie wartości przedmiotów ukradzionych przez jednego złodzieja. Po przekroczeniu określonej kwoty byłby on karany jak za przestępstwo. Nad głównymi założenia takiego rozwiązania ma pracować Grupa ds. Bezpieczeństwa Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. W listopadzie odbyło się jej spotkanie z udziałem przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Komendy Głównej Policji i ludzi z branży. Dalsze rozmowy zaplanowano na początek 2014 r.

PIH twierdzi, że po wejściu w życie nowych przepisów przedsiębiorcy skarżą się na rosnącą zuchwałość złodziei – Wchodzą grupy po kilka osób, pakują do plecaków towar za ok. 400 zł, gdy uda się je złapać, śmieją się: „I co mi zrobicie? Mandat zapłacę.” – miał relacjonować sprzedawca zrzeszony w Izbie.

– Już po miesiącu od wejścia w życie nowych przepisów obserwujemy szkodliwe skutki tych zmian. Prawodawcy w żaden sposób, nie zabezpieczyli obywateli przed recydywistami, a jedynie podnieśli kwotę, do jakiej mogą niemal bezkarnie kraść – komentuje Waldemar Nowakowski, prezes Polskiej Izby Handlu.

Według niego obecnie złodziej, który systematycznie kradnie produkty o wartości mniejszej niż 400 zł, ma czyste akta, bo surowsze kary za kradzieże wielokrotne utrudnia brak centralnego rejestru takich czynów. – Czasami jedynie policjanci znają złodziei z najbliższej okolicy. Jeżeli przestępca działa w różnych rejonach, jego „wykroczenia” nie zostają wpisywane do trwałego rejestru i może kraść następnego dnia. De facto utworzono przepisy, które powołują zawód „złodziej” – mówi szef Izby.