Podatek według rządowego projektu miałyby płacić sklepy o powierzchni handlowej od 250 m kw. Jego wysokość w jednej z wersji wynosi 2 proc. obrotu, w kolejnej proponuje się uzależnienie stopy podatkowej od wielkości obrotu i zwolnienie z daniny sklepów o mniejszej miesięcznej sprzedaży niż 700 tys. zł. W branży elektronicznej podatek może objąć sklepy takich sieci jak Media Markt, Saturn, RTV Euro AGD, Media Expert, największe salony Komputronika. Z założenia dodatkowe obciążenie dla dużych graczy ma chronić małych detalistów. PIH ostrzega jednak, że jeśli nowe przepisy będą źle skonstruowane, to zamiast pomóc, mogą zniszczyć małych i średnich przedsiębiorców.

W ocenie PIH kryterium opodatkowania powinien być tylko obrót w handlu detalicznym, realizowany na jeden numer NIP. Podatek ma być progresywny, czyli uzależniony od wielkości obrotu generowanego przez podmiot prowadzący sprzedaż detaliczną. Według PIH podatkiem tym należy również objąć handel internetowy, aby nie faworyzować żadnego z kanałów sprzedaży.
 
W ocenie izby dla mniejszych sklepów wprowadzenie podatku może być wprawdzie szansą, ale raczej w krótkim terminie, bo duzi gracze i tak obrócą tę sytuację na swoją korzyść.

– Można spodziewać się, że duże sieci – wykorzystując swoją pozycję negocjacyjną – będą wywierać presję na producentów, aby to oni „sfinansowali” ten podatek. Producenci z kolei podniosą ceny wszystkim – uważa Waldemar Nowakowski,  prezes Polskiej Izby Handlu.

W efekcie może wzrosnąć popyt na tanie produkty marek własnych sieci. Ponadto duże sklepy mogą próbować obejść nowe obciążenia, dzieląc hale na mniejsze powierzchnie, np. do 249 m kw., które będą prowadzić samodzielną działalność handlową. PIH apeluje do rządu, aby projekt podatku obrotowego od sklepów wielkopowierzchniowych został skonsultowany z przedstawicielami handlu w Polsce. Według PiS podatek od sklepów wielkopowierzchniowych ma przynieść budżetowi rocznie 3,5 mld zł, a w latach 2016-20 ponad 14 mld zł.