Według „Raportu Antypirackiego 2011” w zeszłym roku funkcjonariusze
zajmujący się zwalczaniem przestępczości gospodarczej przeprowadzili rewizje w
ok. 30 firmach w poszukiwaniu nielegalnie używanych programów. Akcje prowadzono
co miesiąc, tylko w sierpniu mundurowi zrobili sobie wakacje. U każdego z
przedsiębiorców wykryto pirackie aplikacje o wartości co najmniej kilku tysięcy
złotych. Niechlubnym rekordzistą okazała się firma z Tarnowskich Gór, w której
znaleziono oprogramowanie bez licencji wycenione na 1,4 mln zł. Przez cały rok
dochodziło także do nalotów na prywatne mieszkania.

Według Business Software Alliance w 2011 r. zawarto ugody ze 126 firmami, które używały pirackich aplikacji. Kwota odszkodowań wyniosła w sumie 1,7 mln zł, o jedną trzecią więcej niż 2010 r.

W ocenie autorów dokumentu skala piractwa w Polsce jest
wysoka, jednak działania prowadzone przez ograny ścigania i różne organizacje
są skuteczne. Zmienia się np. świadomość konsumentów. Z monitoringu ok. 2 tys.
dyskusji dotyczących praw własności intelektualnej, zarejestrowanych na forach
internetowych, wynika, że pozytywnie ocenia piractwo 28 proc. internautów, a
przeciwnego zdania jest 43 proc. (reszta nie ma zdania). Według badania Ipsos
dla BSA z 2011 r. blisko połowa (48 proc.) użytkowników komputerów w Polsce
nabywała oprogramowanie z nielegalnych źródeł. Pod tym względem jesteśmy blisko
średniej światowej (47 proc.).

Z raportem można zapoznać się tutaj.