Od początku 2017 r. odnotowano 673 przypadków niewypłacalności przedsiębiorstw wobec 589 w ciągu trzech kwartałów 2016 r., co oznacza 14-procentowy wzrost – podaje Euler Hermes, ubezpieczyciel należności handlowych (w oparciu o dane z publikacji monitora sądowego i gospodarczego).

Dlaczego jest gorzej, mimo że mówi się o poprawie koniunktury? Przede wszystkim firmy za mało zarabiają – wyjaśnia Euler Hermes. Nie budują silnego zaplecza finansowego, dlatego wszelkie zawirowania rynkowe, jak opóźnienia w dopływie środków czy zmiany podatkowe, mogą skończyć się dla nich źle.

Zwłaszcza firmy budowlane mają problem z płynnością finansową. Kiepsko jest także w produkcji. W handlu hurtowym wzrost niewypłacalności był 2-procentowy. Ale według Euler Hermes nie można jednoznacznie wskazać zagrożonych branż.

"O ile w przypadku konkretnych firm można bez trudu zidentyfikować ich problemy lub przyczyny niewypłacalności, to jednoznaczna diagnoza w skali kraju nie jest łatwa. Nie stoi za tym prosty schemat podażowo-popytowy, a sytuacja dynamicznie się zmienia. Przy wielu przyczynach wzrostu niewypłacalności, konkluzja natury ogólnej jest taka: nie ma jednoznacznie pewnych lub zagrożonych branż czy regionów. Wspólne dla wszystkich przyczyn jest to, iż firmy za mało zarabiają” – komentuje Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes. 

Warto dodać, że ubezpieczyciele należności i ich działania mają niebagatelny wpływ na sytuację finansową przedsiębiorstw. Cięcie limitów ubezpieczeniowych w ostatnich latach to jeden z głównych problemów firm z kanału sprzedaży w branży elektronicznej. Utrudniło rozwój silniejszych finansowo podmiotów, spotęgowało problemy w firmach już mających kłopoty na rynku albo z organami skarbowymi.