Światowe Badanie Oprogramowania Komputerowego IDC przeprowadza co 2 lata na zlecenie BSA l The Software Alliance. W najnowszym uczestniczyło 22 tys. użytkowników sprzętu PC (konsumentów i przedsiębiorców) oraz ponad 2 tys. menedżerów IT z 34 krajów.

Według IDC w Polsce w 2013 r. 51 proc. oprogramowania zainstalowanego na komputerach osobistych nie miało ważnej licencji. Jego wartość oszacowano na ok. 1,7 mld zł (563 mln dol.). W 2011 r. wskaźnik nielicencjonowanego oprogramowania wynosił 53 proc. Dla porównania średnia światowa w ub.r to 43 proc.

Dane pokazują spory problem z zarządzaniem oprogramowaniem w firmach, co sprawia, że przedsiębiorcy, często nieświadomie, naruszają prawa autorskie. W Polsce 42 proc. firm ma sformalizowane reguły, które obligują do korzystania z prawidłowo licencjonowanego oprogramowania.

Okazuje się ponadto, że większość przedsiębiorców (na świecie) nie wie, czy wszystko co zainstalowano na ich komputerach działa legalnie – wśród menedżerów IT mniej niż połowa jest pewna, że oprogramowanie używane w organizacji ma odpowiednią licencję. Pokazuje to potrzebę poprawy zarządzania aplikacjami.

– Podstawowe działania, jakie firma może podjąć w celu zapewnienia pełnego licencjonowania to m.in. ustanowienie polityki dotyczącej licencjonowanego oprogramowania i przechowywanie szczegółowej dokumentacji. Przedsiębiorstwa powinny również rozważyć wdrożenie zgodnych z międzynarodowymi standardami programów zarządzania oprogramowaniem –
mówi Victoria Espinel, prezes i dyrektor generalny BSA.


SAM przeciw piratom

Zdaniem Bartłomieja Wituckiego, koordynatora BSA w Polsce, programy zarządzania software’m to podstawa w biznesie. – Gwarantują optymalizację wykorzystania oprogramowania, przyczyniają się do redukcji kosztów, zwiększają wydajność firmy, zapewniają bezpieczeństwo prawne i informatyczne – wylicza Bartłomiej Witucki.

BSA udostępniło zasady i procedury zarządzania oprogramowaniem (SAM -Software Asset Management) w ramach programu Verafirm. Organizacje, które wdrożyły odpowiednie zasady, mogą uzyskać certyfikat (Verafirm ma kilka poziomów, wkrótce na najwyższym stopniu będzie certyfikowana pierwsza polska firma). Program jest zgodny z normą ISO/IEC 19770-1, która reguluje procesy związane z zarządzaniem oprogramowaniem. Jak zapewnia ekspert SAM, Krzysztof Bączkiewicz, wdrożenie zgodne z tymi zasadami umożliwi zapanowanie nad licencjami i ilością aplikacji w firmie. Kolejną zaletą jest według niego odpowiedni nadzór nad zakupami oprogramowania oraz poprawa bezpieczeństwa – bo nie będzie pirackich aplikacji, które mogą być zawirusowane, odpada ryzyko znalezienia nielicencjonowanych kopii w razie nalotu policji czy skarbówki, co dla firmy może być bardzo kosztowne (nie mówiąc o konsekwencjach karnych).

 – Zajmujemy się od 20 lat prawami autorskimi i nie przypominam sobie, by kiedykolwiek przedmiotem postępowania była firma, która wdrożyła program zarządzania oprogramowaniem – stwierdził Mikołaj Sowiński, prawnik specjalizujący się w prawie autorskim.

Kosztowne zaniedbania

W 2013 r. polskie firmy zapłaciły łącznie 1,5 mln zł w ramach postępowań związanych z ujawnieniem nielegalnego oprogramowania (w 2012 r. – 1,3 mln zł). W razie wykrycia programu bez odpowiedniej licencji kwoty odszkodowań określają biegli powołani przez sąd. Wyjściowa suma stanowi zwykle trzykrotność opłaty licencyjnej za oprogramowanie, które było nielegalnie używane, natomiast w praktyce według Mikołaja Sowińskiego wartość rekompensat oscyluje wokół dwukrotności tej kwoty, choć wiele zależy od konkretnego przypadku (np. czy dla przedsiębiorcy pirackie kopie były podstawą biznesu, czy też chodzi o bałagan w firmie i nieprzedłużenie pojedynczej licencji). Jednak jeszcze bardziej dotkliwa może być utrata sprzętu, który zatrzymuje policja.

– Najlepszym argumentem dla przedsiębiorcy za wprowadzeniem zarządzania oprogramowaniem jest odpowiedź na pytanie: jak długo jesteś w stanie uchronić firmę od bankructwa, jeśli stracisz wszystkie komputery? – mówi ekspert SAM.

Programy typu Software Asset Management mogą wdrażać integratorzy. Np. Microsoft ma ponad 20 partnerów, którzy oferują tego typu rozwiązania. Zdaniem Ilony Tomaszewskiej z Microsoftu zapotrzebowanie na nie będzie rosnąć. Z kolei Autodesk (to obok Microsoftu inny producent, która ponosi spore straty wskutek piractwa) z pomocą partnerów prowadzi szkolenia w firmach, dotyczące licencji.

Podczas prezentacji raportu niemałe emocje wzbudziło powtarzane od lat pytanie: czy Polacy wybierają pirackie programy dlatego, że legalne są dla nich za drogie? Okazało się, że BSA nie prowadziło badań dotyczących zależności wskaźnika piractwa czy też gotowości do zakupu legalnych kopii od ceny programu. Przedstawiciele organizacji przekonywali natomiast, że mówienie o drogich programach to mit. – Najtańszy system Microsoftu kosztuje około 350 zł, a można z niego korzystać przez wiele lat. Proszę porównać tę kwotę z miesięcznymi wydatkami na inne rzeczy, np. na paliwo – argumentował Krzysztof Janiszewski, przewodniczący lokalnego komitetu BSA.