Tintri – amerykański producent pamięci masowych – ma poważne problemy finansowe. Wstrzymał spłatę wierzytelności. Poinformował akcjonariuszy, że nie ma środków na kontynuowanie działalności po 30 czerwca br. Dlatego firma rozważa "strategiczne opcje", w tym pilnie poszukuje inwestora, który przejmie biznes. Inną możliwością jest wniosek do sądu o ochronę przed wierzycielami, co jest niewykluczone nawet gdy spółka zagwarantuje sobie strategiczną transakcję.

Problemy dostawcy pamięci flash i hybrydowych nie są niespodzianką. Tintri we wrześniu ub.r. ogłosił zwolnienie 10 proc. pracowników, ale najwyraźniej cięcie kosztów nie pomogło spółce wyjść z dołka. Firma ma ponad 15 mln dol. długów w banku oraz 50 mln dol. w jednym z funduszy. W I kw. br. odnotowała 1,14 dol. straty na akcję przy przychodach 22 mln dol. Zasoby gotówki wynoszą według jej informacji 30,9 mln dol. plus 11,5 mln dol. w ekwiwalentach (stopniały o połowę od 31 lipca ub.r., gdy wynosiły w sumie 80,6 mln dol.). Przed wejściem na giełdę w ub.r. spółka pozyskała 260 mln dol. finansowania. Jak przyznaje zarząd, Tintri nie ma obecnie zdolności kredytowej, a wierzyciele mogą w każdej chwili zażądać spłaty. Do tego utrata zaufania klientów może mieć negatywny wpływ na sprzedaż.

Spółka działa od 2008 r. Jej storage i oprogramowanie mają umożliwić efektywne zarządzanie zwirtualizowanymi zasobami i poprawiać wydajność aplikacji.

Jeden z partnerów Tintri komentuje w brytyjskim CRN, że rynek pamięci masowych to obecnie ciężki kawałek chleba nawet dla największych graczy. Pojawia się wiele nowych firm specjalizujących się we flash i rozwiązaniach definiowanych programowo. Niektóre z nich kupują potentaci z branży, bo organiczny wzrost jest bardzo trudny. Nawet EMC zdecydowało, że nie będzie samodzielnie robić biznesu storage'owego (zostało przejęte przez Della w 2016 r.).