Prezes Mariusz N. złożył rezygnację z funkcji prezesa Sygnity z dniem 26 czerwca. Wyjaśnia, że kieruje się dobrem spółki.

"Po tym, jak Prokuratura Okręgowa w Warszawie sformułowała wobec mnie zarzuty, które mogą podważyć zaufanie do spółki w przypadku pozostawania przeze mnie na zajmowanym stanowisku, zachodzi niebezpieczeństwo, że mogą one jako takie stać się przyczyną zahamowania postępującej poprawy kondycji spółki. Stanowczo stwierdzam, że pogląd prokuratury nie znajduje potwierdzenia w żadnych obiektywnych dowodach, niemniej odpowiedzialność za spółkę i interes wszystkich akcjonariuszy przemawia za doprowadzeniem do składu osobowego zarządu spółki, który nie będzie dla niej, choć niezasadnie, obciążeniem wizerunkowym". – tak prezes uzasadnił decyzję o odejściu ze stanowiska.

Rezygnacja nastąpiła po tym, jak warszawski sąd okręgowy nie zgodził się na wyjście szefa spółki z aresztu za poręczeniem majątkowym. Wcześniej takie postanowienie wydał sąd rejonowy, ale odwołała się od niego prokuratura. Dwa tygodnie temu rada nadzorcza zawiesiła prezesa w czynnościach. Kierował on Sygnity od maja 2018 r.

Prezes Sygnity i przewodniczący rady nadzorczej spółki zostali zatrzymani przez CBA 11 czerwca br. w związku z podejrzeniem korupcji w ramach zamówień publicznych w Poczcie Polskiej. Mają zarzuty udzielenia korzyści majątkowych oraz obietnicy korzyści osobistych. Według śledczych mogło dojść do wręczenia łapówek w kwocie co najmniej 300 tys. zł. Wartość przetargów związanych ze sprawą wynosi ponad 30 mln zł. Przewodniczący rady nadzorczej Sygnity również został aresztowany na 3 miesiące.

Zarząd Sygnity przekonywał w minionym tygodniu, że działania prokuratury nie będą miały istotnego wpływu na biznes spółki.