Rząd przyjął tzw. ustawę antyzatorową, która ma ograniczyć plagę przeterminowanych płatności. Wśród najważniejszych zmian jest skrócenie czasu zapłaty faktury do 30 dni – gdy dłużnikiem jest podmiot publiczny (za wyjątkiem jednostek ochrony zdrowia) oraz do 60 dni – gdy dłużnikiem jest duża firma, a wierzycielem MŚP. Za przekroczenie terminów dużym podmiotom będą grozić kary w wysokości do 5 proc. wartości niezapłaconej faktury.

UOKiK będzie mógł nakładać kary na duże opóźnienia w płatnościach o znacznej wartości.

Przewidziano też opcję odstąpienia od umowy, gdy termin zapłaty w kontrakcie przekracza 120 dni, a jego ustalenie jest "rażąco nieuczciwe wobec wierzyciela". Ma to chronić drobny biznes przed dyktatem dużych kontrahentów.

PIT i CIT obejmie ulga za złe długi, znana w przepisach o VAT. Jeżeli przedsiębiorca nie otrzyma zapłaty od kontrahenta w czasie 90 dni, będzie mógł odjąć kwotę długu od podstawy opodatkowania (a dłużnik musi doliczyć nieuregulowaną należność do podstawy).

Duzi płatnicy CIT (o dochodach powyżej 50 mln euro rocznie) mieliby składać sprawozdania w ministerstwie o stosowanych terminach zapłaty. Dane te będą publicznie dostępne.

 

Zatory uderzają w 90 proc. polskich firm

Według danych Krajowego Rejestru Długów z ub.r., prawie 90 proc. polskich przedsiębiorstw nie otrzymywało terminowej zapłaty przynajmniej części należności. Powoduje to ograniczanie inwestycji i efekt domina – przedsiębiorca, który nie dostaje na czas pieniędzy, sam zalega z płatnościami wobec swoich kontrahentów. Koszty opóźnień sięgają 7 proc. kosztów przedsiębiorstw.

Według badania KRD i Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych odsetek przeterminowanych należności w portfelach polskich firm wzrósł w styczniu br. do 25,6 proc. Oznacza to, że z każdego 1 tys. zł na fakturze, 256 zł nie zostało zapłacone na czas. W IV kw. ub.r. było to 220 zł.

Mniej firm niż w ub.r. obawia się jednak rosnących problemów z zatorami (20,5 proc. wobec 26 proc. w ub.r.).