Gaming uznano za jedną z branż kluczowych dla rozwoju polskiej gospodarki. "Polski rząd będzie wspierać twórców gier – tu kryje się przyszłość" – obiecał w końcu ub.r. wicepremier Jarosław Gowin. Finansowe wsparcie dla projektów związanych z grami wideo (jak projektowanie, rozwój silników i platform gamingowych, dystrybucję gier) przewiduje program GameINN, finansowany przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. W pierwszym konkursie zakończonym w grudniu ub.r. polskim firmom z branży przyznano w sumie 116 mln zł. Wkrótce rusza kolejny konkurs. Wsparcie dla podmiotów zaangażowanych w rozwój gier wideo zapowiedziała także Agencja Rozwoju Przemysłu, dysponująca aktywami o wartości 6 mld zł. Powołała spółkę ARP Gaming, która ma zająć się edukacją programistów.

Rafał Trzeciakowski, ekspert Forum Obywatelskiego Rozwoju, twierdzi w MarketNews 24, że mimo finansowego wsparcia dla polskiej branży gamingowej, inne pomysły rządu mogą jej zaszkodzić. Według niego istotna jest kwestia udziałów, jakie Otwarte Fundusze Emerytalnej mają w polskich spółkach produkujących gry wideo. "Rząd nie wycofuje się z nacjonalizacji pozostałości OFE. To uderzyłoby w GPW, z której korzysta sektor gamingowy." – twierdzi ekspert FOR. Np. w CD Projekcie OFE mają 22 proc. udziałów. W razie ich nacjonalizacji państwo stałoby się współwłaścicielem producenta "Wiedźmina".

Ponadto według przedstawiciela FOR rząd nie wycofuje się z podniesienia podatków dla najbogatszych, co jego zdaniem uderzy w programistów. Za niekorzystną dla branży uważa także niechęć do imigracji, ponieważ duże projekty wymagają współpracy specjalistów z różnych krajów (np. przy "Wiedźminie" pracowały osoby 18 narodowości).