Skarbówka dobrała się do słynącego z tanich telefonów e-sklepu Bestcena.pl, który twierdzi, że "jest największym w Polsce sprzedawcą smartfonów". Wstrzymał realizację zamówień. W informacji rozesłanej do klientów informuje, że konta firmy zostały zablokowane z powodu kontroli skarbowej.

Sklep anulował także już opłacone zamówienia. Obiecuje zwrócić pieniądze "jak najszybciej, jak to tylko możliwe". Przyznaje, jednak, że nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Jeżeli szef KAS zgodnie z obowiązującymi przepisami po pierwszej 72-godzinnej blokadzie rachunku przedłużył ją, to konta firmy zostaną zamrożone nawet na 3 miesiące – jeżeli według organów skarbowych zachodzi uzasadniona obawa, że spółka nie wykona zobowiązania podatkowego przekraczającego równowartość 10 tys. euro. Jedynie w zamówieniach złożonych przez Allegro można liczyć na szybszy zwrot wpłaty – w ciągu 3 dni.

Sygnałem, że z Bestceną dzieje się coś dziwnego, były nagłe podwyżki cen telefonów na początku stycznia – o ponad 20 proc. Choć, jak zapewnia regulamin, ceny zawierają VAT.

Fiskus stracił kilkanaście milionów złotych?

Klienci Bestceny od dawna skarżyli się w sieci na problemy z otrzymaniem faktury – z tych informacji wynikało, że – przynajmniej niektórzy – w ogóle nie dostawali faktury, albo otrzymywali faktury wystawiane przez brytyjską lub słowacką spółkę detalisty. Jako dane do przelewu e-sklep podaje na stronie słowacki numer konta bankowego. Polski podmiot z siedzibą w Poznaniu pełnił, jak wynika z opisu, jedynie rolę administratora e-sklepu. W ocenie bezprawnik.pl straty naszego fiskusa z tytułu VAT mogły sięgnąć kilkunastu mln zł. Na początku 2018 r. Ministerstwo Finansów ostrzegało sprzedawców – płatników VAT – przed handlem nową elektroniką bez wystawiania faktur. Twierdziło, że monitoruje takie transakcje i wskazywało na możliwe kary.

 

Telefon na wynajem

Co istotne, jak wynika z zapisów w długim i zawiłym regulaminie Bestcena.pl, klienci nie kupowali telefonu, lecz zawierali umowy najmu. Spółka, przez którą dokonywano transakcji – Bestcena LTD., jest zarejestrowana w Wielkiej Brytanii. Wynajmujący to natomiast słowacki oddział firmy. Zapłata stanowiła kaucję. Do tego obowiązywała cena za wynajem (0,02 euro rocznie). Po wpłacie konsument otrzymywał "pisemne potwierdzenie, które może być również zwane fakturą". Ciekawe określenie. Czyli było to potwierdzenie najmu, a Bestcena.pl sprzedawała – jak sama informuje na którejś stronie regulaminu – jedynie usługę.

Tym samym, jak ostrzega regulamin e-sklepu, telefonu nie można było sprzedać, obciążyć zastawem, ani nawet naprawiać – w razie uszkodzenia lub wad należało poinformować o nich wynajmującego i umożliwić kontrolę sprzętu – tak to wymyślono.

W związku z tym, że klienci Bestcena.pl są jedynie najemcami (o czym zapewne większość nie miała pojęcia), sprzedając wynajęty sprzęt (czyli cudzą własność – Bestceny) o wartości ponad 650 zł popełnią przestępstwo ścigane z urzędu – jak zauważa spidersweb.pl. Zdaniem portalu pomijając takie pułapki nie można też wykluczyć sytuacji, że skarbówka będzie chciała zająć majątek firmy, w tym wynajęte, a więc użytkowane przez klientów telefony. Albo upomną się o nie windykatorzy.

 

Do sądu na Słowację

Polscy konsumenci mogą ponadto mieć problem z dochodzeniem należności od Bestcena.pl, bo jako sąd właściwy dla rozstrzygania sporów wskazano sąd rejonowy w Koszycach (Słowacja). Na to wszystko godzili się konsumenci akceptując regulamin.

Bestcena działa od ok. 10 lat. Oprócz telefonów oferowała też inną elektronikę (m.in. tablety, akcesoria komputerowe, smartwatche, RTV i AGD). Chwali się tym, że miała ponad 99 proc. zadowolonych klientów. Na Opineo.pl odestek jest podobny (co nie dziwi, skoro oferowała sprzęt tanio, a że jedynie na wynajem, to zapewne mało kto zdawał sobie sprawę). W 2018 r. była nawet na podium rankingu e-sklepów na Opineo.pl.