Marema Marzena Laszczak, rodzinna firma z Kęt handlująca hurtowo sprzętem RTV, AGD i fotograficznym, od 4 lat walczy z organami skarbowymi o zwrot VAT i dobre imię. Ci zarzucają jej rolę „bufora” w transakcjach karuzelowych.

Firma znalazła się na celowniku urzędników w 2013 r., gdy urząd skarbowy w Oświęcimiu wstrzymał zwrot 1,5 mln zł VAT-u. Rozpoczęło to trwające praktycznie bez przerwy kontrole, które oprócz wspomnianej blokady środków dodatkowo paraliżowały funkcjonowanie przedsiębiorstwa. Nie pomogła współpraca z urzędem, dostarczanie dokumentów, zeznania, rozmowy, interwencje. Skarbówka przez lata nie zwróciła VAT-u ani nie wydała decyzji, od której można się odwołać. Uzasadniała ciągłe kontrole ustaleniem, że wśród podmiotów, z którymi współpracowała Marema, były firmy wyłudzające VAT na „karuzelach”. Nie pomogły nawet zeznania prezesa jednej z nich, iż spółka z Kęt nie była świadoma przekrętów. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców podaje tę sprawę w raporcie „O przestrzeganiu praw przedsiębiorców w Polsce” jako przykład wiecznej i niczym nie ograniczonej kontroli podatkowej, rujnującej polski biznes.

Sytuacji Maremy nie zmienił także wynik kontroli UKS w Oświęcimiu, który nie znalazł nieprawidłowości. Ale izba skarbowa odrzuciła skargę spółki na opieszałość urzędników.

W grudniu 2016 r. skarbówka wydała protokół z badania ksiąg. W ostatnich miesiącach zwróciła Maremie ok. 25 proc. z VAT zatrzymanego w 2013 r. (czyli blisko 400 tys. zł) bez uprzedzenia ani wyjaśnienia, przelewem na firmowe konto. Jednocześnie zasugerowała, że na więcej spółka nie ma co liczyć.

Urząd skarbowy wydał również decyzję, na którą spółka czekała tyle czasu. Nadal kwestionuje część transakcji sprzed lat, odmawiając zwrotu ponad 1 mln zł. Marema odwołała się od tej decyzji do wyższej instancji i na tym etapie jest obecnie ta sprawa.

– W 2012 r. nikt nie ostrzegał firm z branży elektronicznej przed karuzelami VAT. Nie wiedzieliśmy o ryzyku, ani tym bardziej o tym, jak się przed nim zabezpieczać. Tymczasem organy skarbowe najwyraźniej uważają, że tę wiedzę, jaką mamy dziś na temat wyłudzeń, powinniśmy mieć już 5 lat temu – komentuje dla crn.pl wicedyrektor Maremy, Dariusz Laszczak.

Wyjaśnia, że problemy spółki są związane z oszustwem jednej z firm z łańcucha dostaw i dotyczyły transakcji na sprzęcie fotograficznym. Zaznacza, że zwykły przedsiębiorca nie jest w stanie sprawdzić uczciwości kontrahenta swojego kontrahenta, zwłaszcza że kilka lat temu mało kto słyszał o „karuzelach” w handlu elektroniką. Zarzuty i działania organów skarbowych uważa za niesprawiedliwie i bezzasadne. Zaznacza, że gdy pojawiły się pierwsze informacje o wyłudzeniach w 2013 r., spółka zrezygnowała z handlu smartfonami, koncentrując się na RTV i AGD.

Według Dariusza Laszczaka organy skarbowe obecnie same nie są w stanie sprecyzować, na czym ma polegać „należyta staranność” (co według niego pokazują problemy ze sformułowaniem kodeksu dobrych praktyk), ale mimo to zarzucają przedsiębiorcom jej brak. Zauważa, że niektóre oczekiwania organów skarbowych w zakresie należytej staranności są niemożliwe do wykonania, zwłaszcza takie zalecenia, jak np. uzyskanie pisemnego oświadczenia od kontrahenta, że nie jest oszustem.

– To kuriozum. Handlujemy z firmami z zagranicy. Jeżeli poproszę np. swojego niemieckiego kontrahenta o oświadczenie, że nie jest oszustem, to już w ogóle nie będzie chciał z nami współpracować – mówi wicedyrektor Maremy.

Przed wstrzymaniem zwrotu VAT i wejściem do firmy „wiecznej” kontroli skarbowej założona w 2011 r. Marema szybko się rozwijała, handlując z firmami z kilku krajów europejskich. Skutkiem działań skarbówki była utrata wiarygodności i problemy z płynnością finansową. Spółka przetrwała jednak i nadal działa. Rocznie według wicedyrektora generuje ok. 70 mln zł obrotów. Nie zamierza jednak odpuścić sprawy zwrotu VAT.