Większość polskich startupów ma skromne przychody – blisko jedna czwarta deklaruje, że w minionych 6 miesiącach osiągnęła obroty niższe od 2,5 tys. euro miesięcznie (ok. 10,7 tys. zł), a nieco ponad 20 proc. – w przedziale 2,5 tys. – 12,5 tys. euro (ok. 10,7 – 53,7 tys. zł) – według raportu Startup Poland "The Polish Tech Scene. 5 years".

Jedynie ok. 13 proc. zbliża się do 25 tys. euro przychodów (ok. 107 tys. zł). Ponad 1 mln zł miesięcznie (od 250 tys. euro w górę) jest w stanie wypracować jedynie ok. 8 proc. firm na 1235 ankietowanych. Co ciekawe, ok. 7 proc. startupów nie wie, jakie ma obroty.

Państwo płaci częściej

Nowym firmom znacznie łatwiej jest pozyskać fundusze publiczne niż prywatne – 69 proc. otrzymało granty ze środków publicznych, ale zazwyczaj niewielkie – połowa z nich była niższa niż 125 tys. euro (nieco ponad pół mln zł). Zdaniem autorów raportu to za mało na prace badawczo – rozwojowe na światowym poziomie.

Najczęściej o dofinansowanie publiczne zabiegają firmy specjalizujące się w sztucznej inteligencji i uczeniu maszynowym. Startupów zajmujących się tym obszarem jest zresztą najwięcej w kraju (22 proc. respondentów). Następne w kolejce po granty są nowe firmy deklarujące pracę nad rozwiązaniami internetu rzeczy oraz zajmujące się analityką i BI.

Najwięcej polskich startupów dostarcza swoje produkty w modelu SaaS (34 proc.), jako aplikacje webowe (29 proc.) lub mobilne (25 proc.).

31 proc. nie rozmawia z funduszami

Około jednej trzeciej (32 proc.) może liczyć na środki funduszy venture capital. Największa grupa pozyskała jak dotąd najniższe możliwe wsparcie – mniej niż 0,5 mln zł (30,5 proc.). Jedynie 9,5 proc. pytanych twierdzi, że przez cały okres działalności firmy pozyskało ponad 10 mln zł inwestycji z VC. Z funduszami w ciągu minionego roku nie rozmawiało jednak 31 proc. młodych firm.

Mniej startupów niż w ub.r. jest zakładanych za własne pieniądze właścicieli – w br. 53 proc., 2 lata temu – 62 proc., ale 3 lata temu – 50 proc.