Steve Ballmer wycofał się z rady nadzorczej Microsoftu ze skutkiem natychmiastowym. Jako najważniejszy powód wskazał zaangażowanie w nowy biznes – zgodnie z umową podpisaną w maju br. kupił za 2 mld dol. klub ligi NBA Los Angeles Clippers.

Menedżer zapewnia, że nadal będzie śledził działania Microsoftu i wspierał kierownictwo spółki jako jej największy pojedynczy udziałowiec (ma ok. 4 proc. akcji).
 
Aktualny dyrektor wykonawczy, Satya Nadella w kurtuazyjnym liście nie szczędził pochwał swojemu poprzednikowi. Według niego pod kierownictwem Ballmera stworzono fundament do dalszego rozwoju firmy. Ballmer już w marcu br. sygnalizował, że może opuścić radę nadzorczą Microsoftu. Stwierdził wówczas, że w gronie dyrektorów czuje się „inaczej” i nie ma tyle do powiedzenia, co wcześniej jako szef.

Pojawiły się spekulacje, że Steve Ballmer opuścił firmę pod naciskiem obecnego kierownictwa. Otóż część dyrektorów miała obawiać się, że jego obecność w radzie utrudni wdrażanie ogłoszonej w lipcu strategii, która ma uczynić Microsoft firmą „produktywności i platform”, umożliwiając użytkownikom zwiększanie wydajności, a mobilność i chmura są dla niej priorytetami. Ballmer miał inną wizję Microsoftu (korporacja miała być dostawcą „urządzeń i usług”).

Steve Ballmer był przez 13 lat CEO Microsoftu (odszedł ze stanowiska na początku br.). W spółce pracował łącznie przez 34 lata, od 1980 r. Był pierwszym menedżerem, zatrudnionym przez Billa Gatesa.