Widowiskowe pożegnanie zorganizowano 26 września w Seattle. Steve Ballmer wystąpił na scenie przed 13 tys. pracownikami Microsoftu (przypuszczalnie drugie tyle oglądało transmisję online). Fetowano go owacjami na stojąco. Szef firmy rozstawał się z załogą słowami o wielkości koncernu. – Mamy niesamowity potencjał. Tylko nasza firma i kilka innych mogą tworzyć przyszłość. Musimy myśleć o wielkich rzeczach i stawiać na wielkie cele – mówił wyraźnie wzruszony Ballmer, wzbudzając entuzjazm tłumu. Wielokrotnie dziękował pracownikom.Wierzę w was, wierzę w waszą przyszłość – oświadczył. – Kochamy Cię! – odpowiadano z sali. Ballmer zszedł ze sceny – po raz ostatni jako CEO Microsoftu –  przy dźwiękach swojej ulubionej piosenki – „The Time of My Life” z filmu „Dirty Dancing”. Z trudem tłumił łzy.

Fragment filmu z pożegnania możecie zobaczyć w serwisie The Verge.

Steve Ballmer w końcu sierpnia br. zapowiedział, że odejdzie ze stanowiska CEO Microsoftu w ciągu roku. Firmą kierował od 2000 r. Wśród potencjalnych następców wymienia się m.in. Stephena Elopa, dotychczasowego szefa Nokii i Tony’ego Batesa, który zarządzał Skype’em (obecnie w strukturach Microsoftu), ale ostatnio za faworyta według serwisu All Things D uchodzi Alan Mulally, szef Forda, który z powodzeniem przeprowadził restrukturyzację koncernu. Jego doświadczenie miałoby przydać się w Microsofcie, który również przechodzi zmiany, zapowiedziane przez Steve’a Ballmera. Strategicznym celem jest przekształcenie firmy w dostawcę usług i urządzeń.