– Czeka nas rynek ogromnej nadprodukcji – przewiduje Paweł Śmigielski, dyrektor regionalny Kingston Technology na Polskę oraz Europę Środkowo-Wschodnią. W jego ocenie trwające od 6 kwartałów wzrosty cen pamięci NAND i DRAM oraz komponentów do nich osiągnęły punkt kulminacyjny.

– W IV kwartale ceny zaczęły spadać i już jesteśmy po stronie przewagi podaży nad popytem – ocenił dyrektor podczas spotkania z dziennikarzami.

Trend spadkowy potrwa jego zdaniem przez co najmniej najbliższy rok, a być może nawet dłużej.

Wprawdzie rynek DRAM jest jeszcze obecnie w stanie niedoboru i popyt przekracza podaż, ale sytuacja ta się zmieni w ciągu 1-2 kwartałów i wtedy nastąpi faza nadprodukcji.

– Widać wyraźnie, że producenci układów DRAM starają się zwiększać produkcję, aby na rynku sprzedać więcej produktów w tak wysokich cenach, jakie mamy obecnie – zauważa Paweł Śmigielski.

– Za rok dysk SSD będzie wart połowę tego co dzisiaj, w przeliczeniu na cenę 1 GB – prognozuje szef Kingstona w Polsce i regionie. W tej skali mogą spaść według niego stawki za produkty tzw. commodity (trudniej przewidzieć zmiany cen rozwiązań klasy enterprise). – W grudniu 2018 r. będzie jeszcze taniej niż w styczniu 2018 r., ale nie wiadomo, czy to będzie dno – dodaje.

Wyjaśnia, że cały świat był na alokacji, bo na światowym rynku pozostało niewielu znaczących producentów (semiconductors) na rynku NAND oraz DRAM, więc możliwe było zamierzone ograniczenie produkcji w celu wywołania zwyżki cen i osiągniecia większych zysków. – Brakowało towaru, nie tylko nam, ale wszystkim producentom – stwierdza dyrektor. Jednak dziś dysk SSD kosztuje ponad dwa razy więcej niż rok temu (za 1 GB), a tak wysokie ceny skłaniają dostawców do uruchomienia nowych linii produkcyjnych, by konsumować zyski.

– Wzrosty i spadki cen zdarzają się w cyklach 6-7 – letnich. – informuje Paweł Śmigielski. Przypomina, że historycznie zdarzało się, że w okresach nadpodaży ceny spadały nawet o 50-60 proc. w ciągu roku.

Jednocześnie zauważa, że rynek DRAM-ów nie jest perspektywiczny, bo już za 5-6 lat liczba składanych komputerów, do których użytkownik będzie chciał coś dołożyć, znacznie się skurczy. Tym samym rynek wymiany komponentów będzie umierać. Użytkownicy będą wymieniać stary sprzęt na nowszy model.

– Wiele komponentów będzie zintegrowanych. Nie będzie możliwy upgrade komputera. W każdym razie rynek upgrade'ów nie będzie już nigdy tak duży jak w latach 90-tych – prognozuje menedżer.

Zaznacza jednak, że jeszcze przez co najmniej kilka lat w kanale sprzedaży nadal będzie można zarabiać na DRAM. Jednak w dalszej perspektywie komponenty tego rodzaju np. Mobile DRAM oraz pamięci embedded będą coraz częściej dostarczane przez producenta bezpośrednio jako element wbudowanych systemów, np. w autach autonomicznych, czyli już poza kanałem sprzedaży resellerów czy integratorów.

Co do peryferiów gamingowych, to Paweł Śmigielski zauważa, że wbrew potocznemu wyobrażeniu cały ten rynek nie jest duży – w skali globalnej jest wart maksymalnie 1 mld dol., biorąc pod uwagę największych graczy. Obecnie komponenty gamingowe mają ok. 4 proc. udziału w przychodach Kingstona, flash i SSD – ok. 35 proc., a reszta to DRAM. W tym roku łączne obroty Kingstona przekroczą kwotę 10 mld dol.