Jay Y. Lee, faktyczny lider konglomeratu Samsunga oraz Samsung Electronics, został aresztowany decyzją koreańskiego sądu. Ma zarzuty korupcji. W 2015 r. przekazał prawie 40 mln dol. na rzecz fundacji związanej z przyjaciółką prezydent Korei Południowej, Park Geun Hye. Według prokuratury była to łapówka, z pomocą której Samsung załatwił sobie rządowe dotacje na połączenie dwóch spółek grupy, Samsung C&T oraz Cheil. Aresztowanie poprzedziły ciągnące się przez wiele dni przesłuchania Jay Y. Lee. Ten sam sąd w styczniu odrzucił wniosek o areszt, ale teraz sprawę miały przesądzić nowe dowody. Prokuratura ma 10 dni na przedstawienie aktu oskarżenia. Lee grozi oskarżenie o korupcję, nadużycie zaufania i krzywoprzysięstwo. Potem sąd w ciągu 3 miesięcy musi podjąć dalsze decyzje.

Zarzuty korupcyjne ma także kilku dyrektorów Samsunga. Sąd nie zgodził się jednak na aresztowanie prezesa Samsung Electronics, Park Sang-jin, tak jak chciał prokurator.

Samsung jak i lider grupy odrzucają oskarżenia.
"Dołożymy wszelkich starań, aby prawda wyszła na jaw w przyszłym postępowaniu sądowym" – napisał Samsung w oświadczeniu. Na razie nie ma mowy o tym, czy Jay Y. Lee nadal będzie kierował koncernem, jeśli pozostanie w areszcie. Jest on synem formalnego szefa firmy, ciężko chorego Lee Kun Hee. Problemy liderów Samsunga nie powinny mieć wpływu na bieżącą działalność operacyjną firmy, ale mogą skomplikować strategiczne decyzje. Samsung przechodzi reorganizację. "Dla organizacji tej wielkości nie miałoby sensu nie funkcjonować prawidłowo, tylko dlatego, że jego właściciel nie jest obecny" – zapewnia korporacja.