Pozew trafił do sądu w Monachium, ponieważ – jak twierdzi federacja konsumentów w Nadrenii Północnej – Westfalli – Microsoft nie zrezygnował z kwestionowanych zapisów. Chodzi o to, że użytkownik instalując Windows 10 musi zgodzić się na przetwarzanie i wykorzystanie swoich danych. Zdaniem federacji zapis jest mało konkretny, zbyt długi i nieprzejrzysty, więc nie wiadomo, na co właściwie zgadza się klient. Ponadto w ocenie skarżących klauzula dotycząca danych powinna być bardziej wyeksponowana.

Microsoft ripostuje, że użytkownicy Windows 10 mogą zmodyfikować ustawienia dotyczące ochrony danych. 'Klienci korzystający z Windows 10 mają pełną kontrolę nad swoimi danymi’ – zapewnia koncern.

Na początku roku federacja konsumentów z innego niemieckiego landu, Badenii – Wirtembergii, orzekła, że nacisk Microsoftu na konsumentów, by instalowali Windows 10 jest nie do zaakceptowania, chciała oddać sprawę do sądu.

Sposób, w jaki Microsoft zachęca użytkowników do darmowej aktualizacji do Windows 10, jest niezgodny z unijnym prawem dotyczącym ochrony konsumentów – uważa cytowany przez Dziennik Gazetę Prawną Paweł Litwiński z Instytutu Allerhanda. Wskazuje, że użytkownik nie posiada informacji niezbędnych do świadomego podjęcia decyzji, co jest sprzeczne z dyrektywą 2011/83/UE, ponieważ upgrade jest ściągany automatycznie. Według niego sprawę mogłaby prześwietlić Komisja Europejska.

Z kolei Sebastian Pawłowski, szef działu Windows w polskim oddziale Microsoftu, zaznacza w DGP, że użytkownik może zaplanować czas aktualizacji do Windows 10 lub z niej zrezygnować.