Na pełną cyfryzację przetargów trzeba będzie poczekać do końca 2019 r. – przyznał UZP. Obowiązek komunikacji elektronicznej w postępowaniach publicznych miał zostać wprowadzony w październiku 2018 r. – tego wymaga dyrektywa unijna. Jednak w ciągu prawie 2 lat od przyjęcia ustawy w tej sprawie (i 4 lat od dyrektywy) nie udało się zbudować platformy e-Zamówienia.

Co więcej, nie powstanie ona w najbliższych miesiącach, bo Ministerstwo Cyfryzacji dopiero w październiku 2017 r. uruchomiło przetarg w tej sprawie, a 6 kwietnia br. podpisało umowę na „Zaprojektowanie, budowę i wdrożenie Platformy e-Zamówień wraz z usługą hostingu”.

Wykonawcą będzie Enterprise Services Polska, czyli spółka powstała na bazie dawnego działu usług korporacyjnych HPE. Wartość oferty to 9,98 mln zł brutto. Wybór nastąpił w lutym br., potem go unieważniono, a w marcu br. resort cyfryzacji ponownie wybrał tę spółkę jako wykonawcę. Asseco Poland zaproponowało niższą cenę – 9,65 mln zł, ale ESP wygrało dzięki wyższej punktacji za kwalifikacje i doświadczenie osób wyznaczonych do realizacji projektu. Odrzucono ofertę konsorcjum European Dynamics.

Zgodnie z nowym harmonogramem do 15 maja br. ma być gotowy projekt techniczny oraz standard usług i danych platformy. Docelowo system ma ruszyć do końca 2019 r.

UZP uspokaja, że już wcześniej przewidział ryzyko poślizgu. Dlatego tymczasowo udostępni rozwiązanie o nazwie Miniportal e-Zamówień – umożliwi komunikację elektroniczną między zamawiającym i wykonawcami, w tym składanie ofert i wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu oraz jednolitego europejskiego dokumentu zamówienia (JEDZ). Nad tym projektem pracują razem z UZP ministerstwa przedsiębiorczości i technologii oraz cyfryzacji.

Wersja testowa ma być gotowa najpóźniej w sierpniu br., a od 1 października br. z miniportalu będą mogli korzystać zamawiający. Takie rozwiązanie będzie funkcjonować do czasu pełnego wdrożenia portalu docelowego.

UZP przekonuje, że spory poślizg z e-Zamówieniami to dobra wiadomość dla wykonawców, zwłaszcza MŚP. Według urzędu dostali oni szansę na lepsze przygotowanie się do zmiany. Dotychczas były obawy, że wielu drobnych przedsiębiorców nie zdąży z załatwieniem kwalifikowanego podpisu elektronicznego, niezbędnego do udziału w "cyfrowych" postępowaniach, co zablokuje im dostęp do tego rynku.
 
Zamawiający, zwłaszcza mniejsze jednostki publiczne, także mogą odetchnąć – jak zauważa UZP, mogą lepiej przyszykować się do wdrożenia elektronicznych narzędzi do obsługi postępowań. Dotąd istniało ryzyko, że opóźnienia po stronie administracji uniemożliwią e-zamówienia w niektórych jednostkach. Czyli generalnie wszyscy powinni być zadowoleni, że nie udało się na czas.