Z wynajmu fachowców IT od kilku lat korzysta sektor prywatny, a coraz częściej pojawia się on w zamówieniach publicznych (wartość największego przetargu w br. na tzw. body leasing specjalistów IT – w Centralnym Ośrodku Informatyki – wyniosła 112 mln zł). Dzięki temu dla zamawiającego spada koszt całego projektu. Jednak jeśli ten trend przybierze na sile, może skurczyć się rynek projektowy dla integratorów, którzy na dodatek nie zawsze mogą zarobić na wynajmie kadr. Specjaliści są bowiem „wypożyczani” nie tylko z firm informatycznych, lecz także przez firmy rekrutacyjne.

Usługa body leasing jest najbardziej popularna na rynku IT, kiedy pracownik, najczęściej samozatrudniony, pracuje z kilkoma klientami, zwykle za pośrednictwem jednej wyspecjalizowanej agencji, która znajduje mu dodatkowe kontrakty – wyjaśnia Michał Młynarczyk, dyrektor zarządzający devire.

Jego zdaniem body leasing ze względu na niższe koszty (jak twierdzi nawet kilkukrotnie mniejsze wobec projektów realizowanych w innych sposób) jest korzystny zarówno dla małych i dużych przedsiębiorstw, jak i dla instytucji publicznych, gdzie istotnym czynnikiem jest także zmniejszenie ryzyka powodzenia projektu.

Dyrektor przekonuje, że wynajem specjalistów będzie zyskiwał na popularności nie tylko dzięki kosztom, lecz także elastyczności.

– W modelu fixed price kupujemy jeden produkt, który kontraktujemy np. w styczniu 2017 r., a odbieramy w styczniu 2020 r. Cena jest zakontraktowana, wiemy, jak produkt końcowy będzie wyglądał, natomiast technologia zmienia się tak szybko, że często nie jesteśmy w stanie zmienić specyfikacji, która była uzgodniona pół roku wcześniej. W efekcie na koniec oddawany jest produkt, który nie do końca spełnia oczekiwania 2020 r. W modelu body leasingowym płacimy za każdą godzinę, każdy przepracowany miesiąc, możemy więc zredefiniować cały produkt, zmienić technologię, zasoby i koncepcję – twierdzi Michał Młynarczyk.

Według niego body leasingu chętnie podejmują się także sami specjaliści IT, bo na tego rodzaju kontraktach mogą zarobić o 30-40 proc. więcej niż na umowie o pracę.

Źródło: Newseria