Kłopoty Elektrimu z wierzycielami na dobre rozpoczęły się na początku grudnia 2001 r. Wówczas do przedterminowego wykupu przedstawione zostały obligacje na kwotę prawie 439 mln euro. Spółka tyle pieniędzy nie miała i, mimo posiadania dużego majątku, nie była w stanie ich zebrać. Wprawdzie w ocenie niektórych analityków aktywa przedsiębiorstwa są znacznie wyższe niż wszystkie długi, ale charakteryzują się małą płynnością, co odstrasza większość potencjalnych kredytodawców. Potwierdziły to zresztą próby zdobycia nowych środków. Stosunkowo niewiele pieniędzy przyniosło też uzyskanie płatności od Vivendi, które wykupiło akcje Elektrimu Telekomunikacji. Do zaspokojenia roszczeń posiadaczy obligacji nie wystarczyła sprzedaż większościowego pakietu akcji Elektrimu Kable, kontrolowanego przez Tele-Fonikę, Krakowskiej Fabryce Kabli. Trudności pojawiły się ze zbyciem innych aktywów.

Władze Elektrimu poszukując rozwiązania tej trudnej sytuacji, postanowiły złożyć wniosek o postępowanie układowe i wstrzymanie egzekucji.

Potrzebny układ

W ostatnich dniach 2001 r. zarząd spółki poinformował, że chce zmniejszenia sumy długów objętych układem o 40 proc. Wiadomość ta spotkała się jednak z negatywną reakcją większości obligatariuszy, którzy kilka dni później postanowili złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości Elektrimu. Jakby tego było mało, właściciele obligacji pozwali przedsiębiorstwo również przed sądem angielskim, domagając się wykupu obligacji. W Polsce, na pierwszej rozprawie w na początku stycznia 2002 r., wyjaśnienia przed sądem gospodarczym składał jedynie wiceprezes spółki, Jacek Walczykowski. Winą za kłopoty przedsiębiorstwa obarczył Ministerstwo Łączności, które przyczyniło się do niepowodzenia we wdrażaniu telefonii stacjonarnej w Warszawie, Deutsche Telekom, które wszczęło postępowanie arbitrażowe i utrudniło pozyskiwanie nowych środków, analityków ING Barings, którzy rekomendowali sprzedaż akcji, oraz recesję na rynkach całego świata. 16 stycznia 2002 r. odbyła się kolejna rozprawa. Tym razem wyjaśnienia składał pełniący obowiązki prezesa Waldemar Siwak, który zasugerował, że jest nawet gotów oddać wszystkie długi, jeśli wydłużony zostanie termin ich spłaty. Ponadto oszacował wartość majątku Elektrimu na 3,2 mld zł (zobowiązania: 2 mld zł). Dodał również, że w kasie spółki znajduje się 0,58 mld zł, a czas, jaki da postępowanie układowe, pozwoli na zgromadzenie dodatkowych środków. Miałyby one pochodzić z zaciągniętych kredytów, emisji akcji lub nawet sprzedaży części majątku. Ostatecznie sąd przychylił się do wniosku spółki i ogłosił postępowanie układowe.

Wejście BRE

Układ sił w akcjonariacie Elektrimu oraz relacje między spółką a właścicielami obligacji zmieniły działania BRE Banku. Instytucja ta wraz z podmiotami powiązanymi, m.in. Zbigniewem Jakubasem i jego firmą Multico oraz Ryszardem Oparą, kupiła na warszawskiej giełdzie pakiet akcji dający łącznie ponad 20 proc. głosów. Ujawniając tę informację, BRE wnioskował o zwołanie w terminie między 13 a 15 lutego 2002 r. NWZA, które ma dokonać zmian w radzie nadzorczej. Później prawdopodobnie zostanie odwołany obecny zarząd i powołany nowy. Za takim scenariuszem przemawia przede wszystkim wniosek Elektrimu złożony do KPWiG z prośbą o wyjaśnienie, czy BRE dopełnił obowiązków informacyjnych. Za naruszenie w tym zakresie przepisów grozi bankowi kara 1 mln zł. Wejście kapitałowe BRE niewiele jednak zmieniło w postrzeganiu spółki przez wierzycieli, którzy przede wszystkim chcą zwrotu zainwestowanych pieniędzy i niewiele ich obchodzi dalszy los spółki. Tymczasem w ocenie coraz większej liczby specjalistów jedynym wyjściem dla Elektrimu jest skoncentrowanie działalności na branży energetycznej i wyprzedaż pozostałych aktywów. Przy obecnym zadłużeniu, utracie zaufania na rynkach finansowych oraz konieczności dokonywania ogromnych nakładów w obszarach prowadzonej dotychczas działalności, Elektrim nie ma praktycznie żadnych szans na właściwe funkcjonowanie. Ze względu na przejęcie znaczącego pakietu akcji przez podmioty powiązane z BRE Bankiem nie można też wykluczyć podziału spółki. Instytucja ta była już realizatorem podobnego przedsięwzięcia w Optimusie. Po podziale Elektrimu na część energetyczną i telekomunikacyjną zapewne nie byłoby większych problemów ze zbyciem każdej z nich. Czy tak się stanie, będzie zależało również od innych akcjonariuszy, na co przynajmniej cząstkową odpowiedź powinno dać najbliższe NWZA.