CRN: NTT System jest w Polsce największym dostawcą notebooków bazujących na komponentach CBB. Czemu zdecydowaliście się na produkcję takiego sprzętu?

Tadeusz Kurek: Chcemy mieć w ofercie własne komputery przenośne i móc decydować o kształtach ich obudowy i konfiguracjach. Zaprojektowanie laptopa, czyli wzornictwo obudowy, indywidualnie zaprojektowana płyta główna itd., itp. to koszt od 600 do 700 tys. dol. Byłoby nam trudno sprzedać tak wiele maszyn jednego rodzaju, aby taka inwestycja przyniosła zyski. Dzięki CBB możemy skomponować własnego notebooka, nie ponosząc takich kosztów.

CRN: Rynek – tak krajowy, jak i światowy – jest zdominowany przez komputery markowe. W zeszłym roku w Polsce A-brandowe notebooki stanowiły ponad 95 proc. sprzedaży. Producenci oferują setki modeli w coraz atrakcyjniejszych cenach. Czy w takiej sytuacji nie lepiej sprzedawać konstrukcje markowe, zamiast inwestować w produkcję własnych laptopów?

Tadeusz Kurek: Jesteśmy największym polskim producentem komputerów stacjonarnych, dlaczego nie mielibyśmy wytwarzać też przenośnych? My również sprzedajemy A-brandy, mamy świadomość, że prawie wszyscy kupują taki sprzęt. Ale jest pewna nisza na rynku notebooków i ją właśnie chcielibyśmy wypełnić. Komputery CBB mają przewagę nad A-brandami tak pod względem konfiguracji sprzętu, jak i konkurencyjnych cen. Co do konfiguracji, to najnowsze procesory czy płyty główne są dostępne w notebookach CBB szybciej niż w laptopach markowych. Wynika to choćby z procedur testowania oprogramowania, które opóźniają premiery sprzętu z najnowszymi komponentami. Kiedyś klienci nie mieli wyboru i musieli czekać na peceta, z najnowszym procesorem na przykład. Teraz już nie muszą, a do tego mogą nabyć komputer tańszy niż A-brand. Podkreś-lam jednak, że notebooki bazujące na komponentach CBB są konkurencyjne wtedy, gdy mamy do czynienia z urządzeniami w wydajnych konfiguracjach. Sprzęt najtańszy, w cenie do 2 tys. zł, zawsze będzie domeną producentów markowych. Oczywiście w przypadku porównania cen komputerów. Bo jeśli wziąć pod uwagę nieuchronny wydatek, jakim jest wymiana baterii, to CBB będzie już tańszy. Producent musi zarobić, jeśli nie na samym komputerze, bo marża jest minimalna, to na materiałach eksploatacyjnych czy na naprawach pogwarancyjnych.

CRN: Wspomniałeś o oryginalnym wzornictwie obudów CBB, ale ich wybór nie jest przecież duży…

Tadeusz Kurek: Tak było na początku, gdy komputer CBB był kadłubkiem zawierającym większość komponentów i tylko kilka z nich mogło być kupowanych osobno, od różnych dostawców. Teraz rozpoczyna się drugi etap CBB, zwany RC 2, w którym każdy komponent może być kupiony od innego producenta. Tak jak w desktopie. Niezależnie od tego, od kogo kupię płytę główną, kartę graficzną czy klawiaturę, złożę komputer. Komponenty mają konkretne wymiary określone z dokładnością do ułamków milimetra, by wszystko do siebie pasowało. Sama obudowa składa się z aż czterech elementów. Pierwszy z nich to zewnętrzna część, w której montuje się panel LCD, drugi element to wewnętrzna ramka do panelu, w której znajduje się kamera, oraz na której jest miejsce na logo producenta. Część trzecia to ramka maskująca klawiaturę. Ostatni element, dolny – podstawa, w której montowana jest płyta główna i inne komponenty. Jest kilku producentów tych czterech półfabrykatów, każdy z nich oferuje różne modele, mamy więc do dyspozycji dużą liczbę kombinacji ich połączenia, dzięki czemu możemy skomponować komputer o oryginalnym, niepowtarzalnym wzornictwie. Mało tego, sami mamy możliwość indywidualnego ustalania wymiarów, kształtów, kolorystyki. Możemy opracować nasz wzór, jedziemy do fabryki, zamawiamy – to koszt kilkudziesięciu tysięcy złotych.

CRN: Możesz zamówić zaprojektowane przez siebie elementy obudowy w różnych fabrykach?

Tadeusz Kurek: Nie w kilku, w jednej konkretnej, nie można współpracować ze wszystkimi.

CRN: Gdy Intel ogłaszał ideę CBB, to twierdził, że w tym projekcie uczestniczy kilku największych producentów notebooków, którzy dostarczają sprzęt do A-brandów, takich jak Compal czy Asus. Jak wspomniałeś, były to niemal kompletne komputery, samemu można było wybrać tylko kilka elementów, jak dysk, napęd optyczny czy bateria. Nie było mowy o tym, żeby lokalny producent komputerów mógł zamawiać poszczególne elementy, i to jeszcze własnego projektu.

Tadeusz Kurek: Drugi etap to już całkiem co innego. Nie uczestniczą w nim już ci producenci. Compal był obecny na początku chyba dlatego, że Intel go zmusił. Teraz Intel zainwestował dużo czasu i pieniędzy w ten projekt, znalazł producentów, którzy zdecydowali się wziąć w tym udział. Jak wspomniałem, dla nas koszt projektu obudowy jest minimalny, ale sami nie moglibyśmy tak po prostu pójść do producenta i zamówić element. Musi być jakaś duża firma, która będzie umożliwiać takie działania i je koordynować. Obecnie jest już trzech producentów płyt głównych, w tym Intel, dwóch producentów plastiku, najwięcej jest dostawców klawiatur i paneli LCD.

CRN: Jeśli dobrze rozumiem, tylko NTT System może zamawiać takie komponenty i wytwarzać notebooki CBB, co kłóci się z ideą produkowania przez resellerów notebooków z elementów, które kupują u dystrybutorów.

Tadeusz Kurek: Rzeczywiście teraz tak to wygląda. W pierwszym etapie Intel współpracował zarówno z takimi jak my, lokalnymi producentami, jak i z dystrybutorami. Było to możliwe, gdy komputer składał się z części sta-łej i kilku zmiennych. Gdy lista komponentów jest duża, a liczba ich dostawców jeszcze większa, tak się nie da, przynajmniej na razie. Intel wybrał w każdym kraju jedną firmę do produkcji komputerów CBB, w Polsce jesteśmy to my.

CRN: Czy to oznacza, że resellerzy nie będą mogli sami produkować notebooków, tak jak teraz składają desktopy?

Tadeusz Kurek: Tego nie powiedziałem. Oczywiście życzyłbym sobie sytuacji, w której byłbym jedynym dostawcą, bez konkurencji. To marzenie każdego producenta. Niestety nierealne.

CRN: Dlaczego więc CBB rozwija się bez udziału kanału dystrybucyjnego?

Tadeusz Kurek: Drugi etap CBB dopiero wchodzi w fazę realizacji. Teraz składamy pierwsze komputery, uczymy się, rozwiązujemy problemy, bo problemy są – jak zawsze, gdy tworzy się coś nowego. Myślę, że produkcja ruszy pełną parą w sierpniu. Gdy wyeliminujemy wszystkie trudności, kiedy zostaną przetarte szlaki od dostawcy komponentów do producenta komputerów, z pewnością kanał sprzedaży zostanie powiększony. Na pewno nie będzie tak, że każdy dystrybutor będzie mógł kupować elementy u każdego producenta. Myślę, że powstaną centra logistyczne, które będą pośredniczyły między globalnymi producentami komponentów i odbiorcami na lokalnych rynkach. To tylko sprawa czasu, gdy pojawią się inni producenci notebooków CBB, w tym resellerzy kupujący komponenty za pośrednictwem dystrybutorów. Sądzę, że nastąpi to w 2009 r., wcześniej dystrybutorzy będą się ograniczać do oferowania gotowych platform.

CRN: Oczywiście, pod warunkiem że idea CBB spotka się z zainteresowaniem klientów. Bo to duże wyzwanie dla firmy, nawet tak wielkiej jak Intel, rzucić rękawicę A-brandom. Czemu Intel zdecydował się na takie posunięcie, które można nazwać strzałem we własne kolano? Przecież koniec końców i tak by sprzedał procesory do noteboków, czy to CBB, czy A-brandowych.

Tadeusz Kurek: Trudno mi odpowiadać za Intela, wydaje mi się jednak – zastrzegam, że to moje zdanie – że jego intencje są proste. Intel nie chce się ograniczać do sześciu czy siedmiu największych producentów A-brandowych, bo nie chce być pod ich naciskiem. Firma jest liderem w produkcji platform notebookowych, inwestuje w ich rozwój bardzo duże pieniądze i dba o to, by ponoszone nakłady przekładały się na odpowiednie zyski. Najwięksi producenci notebooków bardzo agresywnie walczą o rynek, a narzędziem w tej walce jest oczywiście cena. To, co się dzieje z ceną komputerów dla klienta końcowego, to istna rzeźnia. Aby producenci A-brandów mogli oferować swój sprzęt w odpowiednio niskich cenach, muszą negocjować ceny platform. Intel zarabia więcej na procesorach desktopowych, bo w tym segmencie jest duża konkurencja między A-brandami a kanałem.

CRN: Zgadza się, Intel sam przyznaje, że kanał dystrybucyjny jest największym odbiorcą procesorów.

Tadeusz Kurek: Właśnie. Międzynarodowi producenci mają świadomość, że kanał jest konkurencją, alternatywą, co gwarantuje Intelowi utrzymanie marż na odpowiednim poziomie. Mechanizm jest prosty, jeśli A-brandowi producenci zażądają niższych cen, Intel może zwiększyć sprzedaż w kanale, w którym funkcjonują tysiące firm. Jeśli A-brandy odmówią zakupu, to kanał chętnie zajmie ich miejsce, wypełni powstałą w ten sposób lukę. Wyobraźmy sobie taką hipotetyczną sytuację, gdyby HP czy Dell przestały sprzedawać w Polsce komputery. Producenci lokalni i resellerzy błyskawicznie zajęliby ich miejsce, technologia V-Pro jest dostępna dla każdego producenta, A-brandy mogą zostać zastąpione B- czy C-brandami. Ale gdyby kilku największych dostawców notebooków wstrzymało sprzedaż – to byłby problem. W przypadku komputerów przenośnych A-brandy mają na pewno niższe ceny. Wiem to, bo jeśli porównam cenę gotowego komputera markowego i mojego o tej samej konfiguracji – są one zbliżone. Tymczasem producenci A-brandów ponoszą przecież koszty, których ja nie mam, takie jak utrzymanie całej infrastruktury firmy, działów rozwoju, logistyki itd. Te koszty muszą być wliczone w cenę komputera. Jeśli mimo to ceny finalnego produktu są takie same, to znaczy, że duzi producenci muszą kupować procesory i płyty główne taniej niż ja.
Mówię tu o platformach, ale ten sam mechanizm działa w przypadku wszystkich innych komponentów. Dla producentów płyt głównych, kart graficznych, dysków, napędów optycznych do notebooków dostawcy A-brandowi są największym odbiorcą i mogą w jakimś zakresie dyktować ceny. Pojawienie się w kanale konkurencji w postaci tysięcy małych firm produkujących notebooki CBB może tylko podnieść marże dostawców wspomnianych komponentów.

CRN: Do tego trzeba też dodać, że taka dywersyfikacja kanałów sprzedaży sprzyja zwiększaniu udziału Intela w segmencie notebooków. A co na to AMD?

Tadeusz Kurek: Rozmawiałem z przedstawicielami AMD już ponad rok temu. Oni nie są przekonani co do tego, czy idea CBB przyjmie się na rynku. AMD ma niewielki udział w notebookach, nie angażuje się w takie inicjatywy. Firma jest na bardzo wygodnej pozycji producenta, który czeka i patrzy, co się dzieje. Jeśli idea CBB się sprawdzi, AMD może bardzo szybko ogłosić podobny program. Bo czym się różni notebook z procesorem Intela od laptopa z układem AMD? Tylko płytą główną.

CRN: Wracając jeszcze do relacji między Intelem i NTT System. Jakie są oczekiwania Intela wobec firmy, którą wybrał jako producenta sprzętu CBB, czy mowa jest o konkretnych liczbach sprzedanych komputerów?

Tadeusz Kurek: Nie, nie ma takich konkretnych wymagań. To raczej my mamy sprecyzowane cele. Chcielibyśmy zająć taką pozycję w notebookach, jaką mamy na rynku desktopów.

CRN: Czyli ponad osiem procent?

Tadeusz Kurek: Może osiem procent to przesada, ale pięć.

CRN: Jeśli przyjąć, że rynek wchłonie ponad 2 mln notebooków w 2008 r., to znaczy że NTT System wyprodukuje 100 tys. laptopów?

Tadeusz Kurek: Moim zdaniem 2 mln to zawyżona liczba, realna sprzedaż raczej nie będzie większa niż 1,6 mln notebooków.

CRN: Według agencji badawczych już w zeszłym roku zostało sprzedanych ponad 1,4 mln notebooków i 1,7 mln desktopów. Z danych zebranych przez CRN Polska wynika, że liczby te mogły być zawyżone nawet o 20 proc., zwłaszcza w przypadku laptopów. Ale nawet jeśli przyjąć sprzedaż notebooków na poziomie 1,2 mln i jej 50-proc. wzrost w 2008 r., to i tak daje to 1,8 mln. Założenie takie wydaje się realne, sądząc po wynikach pierwszego kwartału bieżącego roku. Powszechnie się mówi, że w 2008 roku popyt na notebooki będzie zdecydowanie większy niż na desktopy.

Tadeusz Kurek: Moim zdaniem to będzie pół na pół. Natomiast bardzo trudno jest oszacować wielkość rynku. Ja znam swoje wyniki, wiem, ile sprzedali inni duzi producenci. Wiem, ile obudów sprzedał Mode Com, który jest liderem w tym segmencie. Z tych liczb nie wynika, by sprzedaż była tak duża, jak mówisz. Ale mogę się mylić, również nie mam wzoru na dokładne policzenie sprzedaży pecetów. Nasz plan jest taki, by wyprodukować 80 tys. notebooków i sądzę, że będzie to co najmniej wspomniane pięć procent.

CRN: Rozmawiał Artur Kostrzewa